Ten wpis jest tak spontaniczny, że nie wiem, co z niego wyniknie.
Wiecie co? Ostatnio mam taką fazę na wyszukiwanie we wszelkiego rodzaju tekstach kultury (głównie filmach i książkach) motywu Ojca i Córki. "Piękna i Bestia"? Ojciec-Córka! "Mała Syrenka"? Ojciec-Córka! "Ana z Szumiących Topoli"? Ojciec-Córka! "Krzyżacy"? Ojciec-Córka! "Coco"? Ojciec-Córka! "Jutro Będziemy Szczęśliwi"? Ojciec-Córka! "Ronja, Córka Zbujnika"? Ojciec-Córka! "Ciotka Zgryzotka"? No, zgadnijcie!
Dlaczego?
Chyba dlatego, że utożsamiam się z tymi szystkimi córkami. I znów "Dlaczego"? Przez Boga, oczywiście!
Szkopuł w tym, że te relacje nie są zawsze słodko-cukierkowe, bo czasem dochodzi nawet do pozornie nierozwiązywalnego zerwania więzi wszelakich (A, cóż to za masło maślane mi wyszło!), ale wszystkie te relacje łączy jedno – Miłość! Nie muszę chyba dodawać, że ta miłość raczej wychodzi ze strony ojca – córki często są krnąbrne, buntują się, mają "zawsze rację"… A co robią ojcowie? Jadą do jakiegoś od czapy zamku, żeby zerwać głupią różę, bo ma być najpiękniejsza na świecie, przełamują niechęć do odwiecznego wroga, bo córka przyjaźni się z potomstwem tegoż, wymyślają pokręconą historię i ideologię Żabbingu…
Tak, mam manię. Tak, czuję to wszędzie. Dajcie mi taki motyw na maturze z polskiego, to z pewnością nie zmieszczę sie w tych całych limitach.
Jestem Córunią Tatunia! Tak, nikt mnie nie rozumie tak, jak Ojciec (no dobra – Bóg w Trójcy Świętej)! Nikt nie umie mi tak przemówić do rozsądku, pocieszyć…
Czy zdziwi Was, że do Boga nie mówię "Boże", tylko "Ojcze"? Autentycznie, nie naciągam rzeczywistości – tak jest! Albo jest "Ojcze", albo po prostu – "Ty", a Imienia Pana wzywam dość rzadko (przynajmniej świadomie).
Słowo Abba wypowiadam niemal z zaśpiewem, choć dość rzadko.
Co więcej? Niestety z Matką nie mam tak dobrego kontaktu. Próbuję zaprosić Ją do serca, czasem obiecuję sobie, że poprawię nasze relacje, że będę o Niej pamiętać… Niestety, zajmuje narazie zdecydowanie dalsze miejsce w mojej rodzinie. Przykre, ale prawdziwe. Mam jednak nadzieję, że Ojciec pomoże mi o Niej pamiętać, nauczy Ją rozpoznawać…
POdublowało ci się. Ale i tak super. 🙂 Trzymaj sie siostra. 🙂
Faktycznie, spory galimatias – teraz już powinno być ok. Dziwna sprawa, to chyba wina Eltena…
@Matius Dziena, Bro! (Klep po plecach)
Ty też, oczywiście!
Jest trochę tych cór. A baśnie… Mnóstwo ich. Nawet wrzuciłam taką hinduską na mojego bloga. Do kolekcji dopiszę Ci film „Tata i małolata” i „Córeczkę tatusia” Ericka Malpassa. Jak chcesz więcej, daj znać. 🙂
No dobra, od razu cóś niecóś dopiszę… Biblijny Jair i jego córka, Jefte, Laban Lea i Rachela.. I w mitologiach też trochę. Choćby Zeus i Atena…
A film tato to pryszcz? 😛
A piosenki dla dzieci.. Wymieni parę tytułów: „Co powie tata”, „Randka z tatą”, „Daj mi rękę tato”..
Piękny wpis. Inspirujesz mnie.
Eeee, Zeusa i Ateny to ja nie liczę, bo to nie był dla mnie wzór ojca! Poza tym… wyjść ojcu z głowy???
Ee… Ale na maturze z polskiego o ile mi wiadomo obowiązuje jedynie dolny limit słów, więc ograniczałby Cię jedynie czas.
Nie wiem, czy na podstawie nie ma też górnego – 300, ale pewna teraz już nie jestem.
Nie, to na angielskim
Może ja dorzucę coś od siebie.
Córka Robrojka. Lalka. Mała Księzniczka,Film Sara. Piosenki Kukulskiej np. co powie tata. To tyle i też zgadzam się z przedmówcami, że to interesujący wpis.