Błagam, nie każcie mi pisać nazwy tego miasta raz jeszcze…
Typowa, Pratchettowska powieść o straży w Świecie Dysku – Vimes jako swego rodzaju spiritus Movens, Marchewa, który hamuje i jednocześnie napędza Vimesa, Angua (chyba tak się pisze jej imię), która jednocześnie hamuje i napędza Marchewę, no i Nobi i Collon, którzy nie muszą być hamowani i napędzani, bo się sami napędzają. Tzn. fajnie byłoby ich czasem przyhamować, ale to już moja prywatna opinia.
Zagadka dość mocno skomplikowana, ciekawe zwroty akcji, zupełnie niespodziewane zakończenie… Tak, zakończenia powieści o straży i w ogóle powieści Pratchetta cenię, bo jak już się zaczynasz domyślać, co się stanie, on Ci elegancko gra na nosie.
Swoją drogą ciekawa jestem, czy można sobie w Świecie Dysku zagrać na nosie, skoro tam wszystko jest inaczej…
"Na Glinianych Nogach" podobało mi się bardziej, nawet dużo bardziej, ale i tę książkę oczywiście polecam. To, w przeciwieństwie do Witkiewicz, zdecydowanie nie jest odmużdżacz, ale już odskocznia od szarości – owszem.