Cicho tu…

Wygląda to tak, jakby cały świat zapadł w odrętwienie. Nie dzieje się nic, a jednocześnie dzieje się bardzo dużo.
Nie wiem, dlaczego piszę o tym. Nie wiem, co pragnę przekazać. Myśli wypływają z pod moich palców i prawie ich nie kontroluję, chyba że pod względem ortografii i stylistyki.
Coś ostatnio nie jest w porządku. Nie ze mną, nie z wiosną dookoła mnie, która powoli, powolutku pokonuje zimę, jakby wcześniej niż zwykle.
To ludzie mnie niepokoją. To ich zawiść, ich rządza zemsty, a nawet – mordu.
Nigdy się nie spodziewałam, że w człowieku może być tyle nienawiści, tyle egoizmu, tyle zawziętości… Nie spodziewałam się? Bynajmniej – wiedziałam o tym, ale wiedzieć i widzieć to dwie różne sprawy, prawda?
Dlaczego?
Znam odpowiedź na to pytanie. Znam i nie znam jednocześnie. Jest zasmucająca, ale przecież nie zaskakująca. Tylko to jeszcze bardziej zasmuca.
Nie, nikt mnie nie zranił. Nie bezpośrednio. Jedynym problemem jest to, że ludzie gwałtownie usiłują wyrwać mnie z pod szklanego klosza, zza którego świat wydawał się piękniejszy. Nie zupełnie piękny, ale napewno piękniejszy. I nie robią tego świadomie. Swoją postawą pokazują, że ten klosz to mit.
Ale ja w to nie wierzę! Do końca będę wierna i nie zapomnę, że Świat Jest Dobry! Jest dobry, bo stworzył go Bóg, bo jest na nim wielu wspaniałych ludzi, bo codziennie wstaje nowy świt… Nawet, gdybym nie wymieniła tych ostatnich punktów, świat byłby dobry! Dobry, bo jest dziełem Boga! Cały problem w tym, że my na ten dobry świat musimy zasłużyć!
Owszem, zła jest sporo. Jest go ogromna ilość. Problem polega na tym, że ono jest bardziej widoczne niż dobro. Dobra trzeba wypatrywać. Trzeba mieć sokoli wzrok, by wychwycić jego błysk. Kiedy jednak umie się je dostrzec, ma się wrażenie, że strumieniem jasnego światła osłania całkowicie nieprzeniknioną ciemność. Jest się "Sokolim Okiem" – wojownikiem zaprawionym w boju, któremu nic już nie jest straszne.
Zło przecież tak łatwo, tak dziecinnie łatwo jest dostrzec! Dlaczego zachowujemy się jak dzieci? Dlaczego nie sięgamy dalej i głębiej? Dlaczego tylko po powierzchni błądzą nasze palce? Na powierzchnię wody wypływa olej, a na powierzchnię pysznego rosołu – obrzydliwe w smaku oczka tłuszczu. Nie jesz ich, ale jednocześnie wiesz, że dzięki nim rosół jest smaczny. Tak samo jest z dobrem i złem!
Zło jest i jest go sporo. Dlaczego ludzie tak bardzo chcą pognębić? Dlaczego nie cieszą się z tego, co mają? Dlaczego zazdroszczą? Dlaczego wciąż narzekają? Doprawdy, trudno nam dogodzić, Kochani!
Na gwiazdkę dostałam od babci szlafrok. Kilka już razy mówiłam jej wcześniej, by szlafrok był niebieski – to mój ulubiony kolor. Babcia kupiła szlafrok różowy. Jest też raczej cienki, nieco zbyt cienki. Moim błędem było, że powiedziałam jej o jego wadach. Wiedziałam, że ją zraniłam. Nie dbałam wtedy o to. Nie, nie byłam ostra, agresywna i wyraźnie niezadowolona, ale można było po mnie poznać, że szlafrok powinien był być niebieski. Co się potem okazało? W małym, ciepłym mieszkanku niedaleko Wisły ten szlafrok sprawdza się aż za dobrze! Jego materiał jest miły w dotyku, cieplutki i lekki, a bijące od ścian ciepło znakomicie kompensuje jego lekkość. Gdyby był grubszy, byłoby mi w nim za gorąco. Pozostaje jeszcze jedna kwestia – kolor. Oczywiście mogłabym kupić sobie inny szlafrok – niebieski, bawełniany, wygodny… Ale dlaczego, skoro ten spełnia swoje zadanie? Nie możemy mieć przecież wszystkiego. Nie zdołałam jeszcze podziękować babci i powiedzieć, że jej prezent się sprawdza. Jestem na to zbyt oschła, mam za mało czasu, trudno mi się przyznać do błędu… Muszę to kiedyś zrobić, bo jestem jej wdzięczna! Gest był malutki, ale przecież nie wiem, ile czasu spędziła, szukając dla mnie prezentu. Nie wiem, czy te parę złotych, jakie wydała, nie zmusiły jej do rezygnacji z droższego prezentu lub ubrania dla siebie. A szlafrok spełnia swoje zadanie bardzo dobrze!
Skąd mi to przyszło do głowy – nie wiem.
Chciałabym Wam tylko powiedzieć, że…
Będzie dobrze! Nie, wbrew pewnym pozorom nie kieruję tego wpisu do żadnej konkretnej osoby, ale możecie z niego zaczerpnąć, co chcecie. Będzie dobrze!
Świat nie jest idealny, jest w nim sporo zła, ale jest dobry! Zasłużmy sobie na ten świat, bądźmy go godni! Wiecie co? Narazie do tego nam bardzo daleko! Dość już tej zazdrości! Nie ma na nią czasu! Dość już złości, nienawiści, kłótni! Nie pora na to! Niech każdy z nas zasieje w sercu błękitny kwiat i pielęgnuje go, zamiast zaglądać do ogródka innych sąsiadów!
I Wam, którzy się smucicie, jesteście zmęczeni życiem, zdołowani, smutni mówię… Nie martwcie się! Będzie dobrze! Ja w to wierzę, a mojej wiary nic nie zachwieje, bo opieram ją na Bogu.
Wy, którzy wierzycie, módlcie się. To nie musi być Modlitwa Różańcowa, Koronka do Bożego Miłosierdzia, Modlitwa do św. Rity, tylko krótkie "Boże, ratuj!!!", wykrzyczane z głębii serca. Wymienione przeze mnie modlitwy są niezwykle ważne, bardzo pomagają, są pomostami, które łączą nas z Bogiem, ale jeżeli nie umiecie po nich przejść, szukajcie własnej drogi.
Tym, którzy nie wierzą, przesyłam mój gorący, serdeczny uścisk i zapewnienie, że… Będzie Dobrze! I nie, ja sobie tego nie wmawiam, tylko tak czuję! Trzeba popracować, bo nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ale… to się da! 🙂
Uściski dla Was, buziaczki, okruszki modlitwy i pełne serducho.
Papa!

18 thoughts on “Cicho tu…

  1. Dzięki. Pamiętam też w modlitwie. A co do szlafroka, to masz rację mi też trudno się przyznać do błędu, ale nad tym intensywnie pracuję choć nie mam jeszcze gotowości by o tym szeżej w internecie opowiedzieć, bo to trudna droga, ale warta podjęcia.

  2. A ja na to mam tylko jedną odpowiedź: świat powstał dzięki fizyce kwantowej m.in. Gdyby był bóg nie byłoby zła na świecie, bo wystarczyłby jeden ruch „boskim palcem”, żeby wszystko było jak należy. Tym czasem, mamy pedofilię w kościele pod samym nosem! i to w jakim! Chrześcijańskim! nie w islamskim, w Katolickim! Sami ci, którzy tak krzyczą o bogu, grzeszą przeciw niemu. Dlaczego? bo wiedzą, że to lipa! Gdyby tak nie było, bali by się postępować w taki sposób. A bóg? widzi cierpienia dzieci i co? i nic! A przecież powiedział sam, że najbardziej ze wszystkich kocha tych najmniejszych i co? z miłości do nich pozwala nato? A wreszcie ja sam, gdzie jest bóg teraz, kiedy mógłby mi pomóc i skrócić to co mnie spotyka, ale dla czego tego nie robi? Bo go po prostu nie ma. Ludzie wymyślili sobie boga, żeby móc w coś wierzyć. Jak miałem 4 latka wierzyłem w świętego mikołaja, dopóki nie okazało się, że to nasz sąsiad i z wiarą w boga jest tak samo. Chodziłem do kościoła i wierzyłem, że bóg mnie wysłucha, modląc się o moją siostrę, którą szfagier kopał po brzuchu jak była w ciąży, modliłem się o to, że skoro nie widzę to może chociaż niech będę szczęśliwy i co? i nic! teraz znowu dopadły mnie nowe problemy i jakoś tzw. bóg, który podobno wszystko wie i szystko widzi, nie pali się do tego, żeby mi pomóc. Gdzie on jest? Nie raz w nocy leżę i mówię: Boże! i co dalej?! i co? cisza! Jeśli każdy wobec każdego będzie postępował uczciwie i lojalnie, żaden bóg nie jest potrzebny, bo taki ktoś będzie czuł, że robi dobrze i będzie mu z tym dobrze. Jeśli ty Julka kochasz ludzi, to nie jest to zasługa boga. To twoje sumienie dyktuje ci to jak postępujesz.
    są w życiu dwie twarde zasady pozwalające obyć się bez tzw. boga.
    1. Traktuj każdego tak, jak sam chciałbyś być traktowany przez innych
    2. Postępuj tak, żeby nikt nigdy przez ciebie nie płakał. i to wystarczy za całą wiarę tego świata i nie potrzebny jest do tego żaden pop, ksiądz, czy inny pastor. Gdyby bóg istniał na prawdę, nie byłoby tego wszystkiego o czym piszesz w powyzższym wpisie, ale niestety tak właśnie jest i to dowodzi wszystkiego tego o czym powyżej napisałem.

  3. Odpowiem po kolei:
    K: A ja na to mam tylko jedną odpowiedź: świat powstał dzięki fizyce kwantowej
    J: Bardzo możliwe. Bóg przecie mógł wymyślić Fizykę Kwantową i, tak BTW, to zrobił! 🙂
    K: m.in. Gdyby był bóg nie byłoby zła na świecie, bo wystarczyłby jeden ruch „boskim palcem”, żeby wszystko było jak należy.
    J: Tak i nie. Po pierwsze, Bóg nie chce mieć niewolników wśród nas. Jest to niestety argument, który wiąże mu ręce. Każdy człowiek posiada wolną wolę, a Bóg nie może go krępować. Gdybyś był ojcem, nie przywiązywałbyś swojego dziecka w domu do krzesełka z blokiem i kredkami, żeby się grzecznie zachowywało, prawda? Tak samo działa Bóg. On wie, że Zło jest. Boli go to, ale nie może nic zrobić. Jak czujesz się, Krissu, z przeświadczeniem, że Bóg jest… bezradny? 🙂 Twoje dziecko jest Twoim dzieckiem, nawet jeżeli krzyczy, kopie, zwymyśla Cię, ćpa i rabuje, prawda? Nie jestem rodzicem, ale to rozumiem nawet ja!

    K: Tym czasem, mamy pedofilię w kościele pod samym nosem! i to w jakim! Chrześcijańskim! nie w islamskim, w Katolickim! Sami ci, którzy tak krzyczą o bogu, grzeszą przeciw niemu. Dlaczego? bo wiedzą, że to lipa! Gdyby tak nie było, bali by się postępować w taki sposób.
    J: Serio? Wytaczasz takie działa, bo chyba większych nie masz, skoro odgrzewasz tego starego kotleta. Doprawdy, nudzą mnie już takie argumenty. A skąd wiesz, że w innych religiach tej jakże uwypuklanej pedofilii nie ma? A no nie wiesz! „Nic o tym nie mówią”? Rany, dziecko jesteś? Jaki kościół, poza chrześcijańskim, trąbiłby na prawo i lewo o swoich grzeszkach? Oni umieją się maskować i bronić swojej godności na zewnątrz w przeciwieństwie do nas, debili, którzy nie umiemy obronić nawet własnej religii, którzy nawet na własną religię sypiemy morze durnych hejtów.
    Ale oczywiście, lepsi są skrajni Muzułmanie, którzy zabijają wszystko, co się rusza, jeżeli nie jest Muzułmaninem i którzy hołdują Prawu Szariatu, lepsi są wyznawcy religii Wschodu, którzy kończą swą egzystencję, znikając w tajemniczych okolicznościach…
    I żeby nie było: Ja nie mam nic przeciwko wyznawcom tych religii. Szanuję ich, naprawdę. Nie pragnę nikogo urazić. Nie podoba mi się tylko motyw i efekt ich działań.
    W jakiej religii poza chrześcijańską Bóg nakazuje miłować nieprzyjaciół?
    No tak, ale problem w tym, że my tego po prostu… nie robimy! I gdyby nie to, że w Kościele są tacy ludzie, tacy kapłani jak Ty, którzy z Bogiem nie mają najlepszej relacji, wszystko byłoby inaczej! Ale cóż, człowiek jest tylko człowiekiem, więc jest niezwykle słaby!

    K: A bóg? widzi cierpienia dzieci i co? i nic! A przecież powiedział sam, że najbardziej ze wszystkich kocha tych najmniejszych i co? z miłości do nich pozwala nato?
    J: I znów stara śpiewka! 🙂 Ale i ja odniosę się tu do tego, co powiedziałam wcześniej o wolnej woli. To CZŁOWIEK sprawia, że cierpią dzieci, a nie Bóg! Bóg dał człowiekowi wolną wolę, a ten, będąc w istocie rzeczy gorszym od zwierząt, zadaje cierpienie niewinnym. Ale to cierpienie kiedyś będzie wynagrodzone, a oprawcy – sprawiedliwie osądzeni. Wtedy będzie płacz i zgrzytanie zębów, bo to nawet nie Bóg „wymierzy nam karę” z powodu grzechów. To my, przerażeni ogromem własnej nędzy, zdamy sobie sprawę, że nie jesteśmy godni przebywać w jego pobliżu!

    K: A wreszcie ja sam, gdzie jest bóg teraz, kiedy mógłby mi pomóc i skrócić to co mnie spotyka, ale dla czego tego nie robi?
    J: Oj, Krzysiu, naprawdę?… Po raz setny mówię Ci: Nie ma Go, bo Ty nie chcesz, żeby przy Tobie był. Wierz mi, gdyby objawił Ci się nagle Anioł Boży, rzuciłbyś w niego żelazkiem, mam rację? A przecież Bóg nie objawia się w taki sposób! Przychodzi „w lekkim powiewie, nie przez wichry ogromne, nie przez ogień…”. Ale jak może przyjść, jeżeli go odtrącasz? Nagminnie, bez przerwy, bez pomyślunku, z zamkniętymi oczami i uszami? Dlaczego zamkniętymi? Bo wyjaśnienia, bo argumenty nie docierają do Ciebie!

    K: Bo go po prostu nie ma. Ludzie wymyślili sobie boga, żeby móc w coś wierzyć. Jak miałem 4 latka wierzyłem w świętego mikołaja, dopóki nie okazało się, że to nasz sąsiad i z wiarą w boga jest tak samo. Chodziłem do kościoła i wierzyłem, że bóg mnie wysłucha, modląc się o moją siostrę, którą szfagier kopał po brzuchu jak była w ciąży, modliłem się o to, że skoro nie widzę to może chociaż niech będę szczęśliwy i co? i nic! teraz znowu dopadły mnie nowe problemy i jakoś tzw. bóg, który podobno wszystko wie i szystko widzi, nie pali się do tego, żeby mi pomóc. Gdzie on jest? Nie raz w nocy leżę i mówię: Boże! i co dalej?! i co? cisza!
    J: Wiesz co, Krzysztofie? Od paru ładnych miesięcy tak się składa, że… obrażasz moje uczucia religijne. 🙂 Ja rozumiem, dlaczego tak jest i milczę, bo wiem, jak ciężka jest Twoja sytuacja. Poza tym wybacz, ale „nie odbiegasz od normy” – w każdym podobnym przypadku zachowanie jest takie samo. Cóż, wygląda na to, że jesteś szablonowy! 😀 Jak się z tym czujesz? No, ale nie o tym.
    Tak, Krzysztofie, za każdym razem, gdy plujesz mi w twarz argumentem, że Boga nie ma, że w sumie to jestem kretynką, wierząc w niego, czuję się urażona. I wybacz mi, że to piszę, bo chyba nie powinnam. Powinnam znowu zmilczeć, zachować to dla siebie, nie wypominać Ci tego, ale chyba w imię miłości braterskiej jednocześnie muszę to napisać. Czy tak samo obrażałbyś ludzi, którzy wierzą w Latającego Potwora Spaghetti lub którzy sądzą, że poza taflą lustra znajduje się tajemnicza kraina?
    Mam do czynienia z ludźmi różnych wyznań, o różnych poglądach i nikomu nigdy nie powiedziałam, że „nie ma racji”! Mogę podawać swoje argumenty, ale nie powiem nikomu, że „coś sobie wymyślił”! Mogę powiedzieć „Moja wiara mówi, że…”, ale nie neguję tego, co ktoś sądzi, bo po prostu szanuję, szanuję, szanuję jego uczucia! Smutno mi, jeżeli ktoś nie jest z Bogiem, ale jak dla mnie może wierzyć nawet w moc Jedi, bo i tak będę go kochać! Nie traktuj mnie, jak głupią!!! Ja Ci mówię: Masz prawo nienawidzić Boga, bo w Twoim życiu działo się sporo złego! Dlaczego nie dajesz mi prawa kochać Boga?

    K: Jeśli każdy wobec każdego będzie postępował uczciwie i lojalnie, żaden bóg nie jest potrzebny, bo taki ktoś będzie czuł, że robi dobrze i będzie mu z tym dobrze. Jeśli ty Julka kochasz ludzi, to nie jest to zasługa boga. To twoje sumienie dyktuje ci to jak postępujesz.

    J: O, nieprawda! Kiedyś byłam inna i moja rodzina może Ci to potwierdzić! Brakowało mi pokory, brakowało empatii i zrozumienia dla bliźnich. Nie zliczę, ile razy raniłam moją Matkę, odpychałam Ojca, niszczyłam młodszego brata… Tak, zdaję sobie z tego sprawę, mówię o tym publicznie! Tak, przez ten cały czas byłam z Bogiem! Ja, niedoskonała, ostra jak kolec róży, zamknięta w kokonie jak gąsienica… Przez te prawie dwadzieścia jeden lat Bóg zmieniał mnie powoli, powoli, powolutku, prawie niezauważalnie i nadal to robi! Gdyby nie On, dawno już chyba zabiłabym się albo przynajmniej zrobiłabym coś strasznego z powodu mojej niepełnosprawności i ludzkiej obojętności! Ale on mówi mi „Ja Cię kocham taką, jaka jesteś, bo jesteś piękna! To piękno jest ukryte głęboko, głęboko, może widzę je tylko ja, ale Cię kocham! Będziemy razem pracować nad tym, żeby to piękno w tobie rozlało się na zewnątrz, żeby inni ludzie mogli je zobaczyć, żebyś była na Ziemi moim światłem, bo pragnę Twojego dobra. A gdy cierpisz, cierpię razem z Tobą, bo czasem nic innego nie mogę dla Ciebie zrobić. Pamiętaj, że dla Ciebie umarłem na Krzyżu, czego znaki noszę nadal na rękach, nogach i boku!”. Doprawdy, jak mogę zasłużyć sobie na owe znaki?
    I jeszcze co do „dobrego postępowania, bo tak”. Wiesz co, człowiek to taka istotka jest, że potrzebuje instrukcji. Instrukcji obsługi mikrofalówki, instruktarzu postępowania w razie pożaru, poradnika budowania małej firmy… W przypadku generalnego postępowania też potrzebuje instrukcji. Bo co to znaczy „dobrze”? Jeżeli kogoś zabiję, bo zabrał mi chleb, to zrobię „dobrze”, bo ja mam chleb. A matka tego człowieka, zabijając mnie, zrobi „dobrze”, bo uważa, że ja zrobiłam „źle”. Pojęcie „dobrze” jest tak niesamowicie względne, że potrzebujemy tych głupich dwóch kamiennych tablic z Dekalogiem, bo inaczej będziemy zachowywać się jak zwierzęta!

    K: są w życiu dwie twarde zasady pozwalające obyć się bez tzw. boga.
    1. Traktuj każdego tak, jak sam chciałbyś być traktowany przez innych
    2. Postępuj tak, żeby nikt nigdy przez ciebie nie płakał. i to wystarczy za całą wiarę tego świata i nie potrzebny jest do tego żaden pop, ksiądz, czy inny pastor.
    J: Masz całkowitą rację. Wtedy świat byłby inny. Wszyscy sobie żyją spokojnie, dobrobyt i dostatek, no całkowita sielanka! Jest tylko jedna rzecz, a właściwie dwie:
    1. Bóg nas stworzył, więc poniekąd jakby… jest potrzeba Jego istnienia, bo bez Niego nie byłoby nas;
    2. Mogę postępować idealnie przez całe życie, czynić dobro „od tak sobie”, kochać ludzi „bo tak”, a potem… umieram i?…
    „Żyj tak, by nigdy nikt przez Ciebie nie płakał”? A jak Ty ranisz mnie, mówiąc że nie ma Boga, to jesteś zupełnie fair? Mnie jest przykro! I co z tym zrobisz?

    K: Gdyby bóg istniał na prawdę, nie byłoby tego wszystkiego o czym piszesz w powyzższym wpisie, ale niestety tak właśnie jest i to dowodzi wszystkiego tego o czym powyżej napisałem.

    J: Gdyby wszyscy, łącznie z Tobą, kochali Boga, gdyby M także go kochała (Wybacz mi!), nie byłoby tego wszystkiego!
    Proszę, nie próbuj mnie przekonać, że Bóg nie istnieje, bo zbyt mocno Go kocham, On zbyt mocno kocha mnie, żebym mogła zwątpić. Tak, mam czasem wątpliwości! Tak, zastanawiam się czasem, po co to wszystko! Tak, zadaję Mu czasem dość twarde pytania „Dlaczego to robisz?”, ale On zawsze mi odpowiada, tylko trudno to wyjaśnić komuś, kto…

  4. Tak do niego nie trafisz. Twoje argumenty są poza jego sposobem myślenia. Tak samo argumenty niejakiego Szóstaka w kwestii masturbacji nie trafią do ludzi, którzy po prostu podchodzą do życia stojąc twardo na ziemi obiema nogami i zwyczajnie nie uważają jej samej w sobie za coś, co zagraża ich wierze.
    A do Ciebie Krzysztofie mam takie pytanie, co prawda nie mojego autorstwa, ale w sumie co szkodzi, bym to ja je zadała:
    jeśli Bóg nie istnieje, to po co ciągle strzępisz język przekonując wszystkich wokół, że tak jest? Co za problem stwierdzić „no cóż Julitka, ja się z Tobą nie zgadzam, więc idź w swoją stronę ze swoim myśleniem, ja pójdę w swoją z moim i już”. A Ty po raz już nie wiadomo który piszesz dokładnie to samo, tylko za każdym razem ubierasz to w inne słowa. Coś mi się widzi, że wygląda zTwoich słów taki żal do Boga, taka zaczepka: „No Bóg, jak jesteś to się odezwij. Proszę bardzo, nawet na moje zaprzeczanie Twojemu istnieniu nie reagujesz”. Krisu, po co? Skoro on nie istnieje, to kogo Ty zaczepiasz i prowokujesz?

  5. Przyznam szczeże, że ciężko mi się czytało twój post Krzysztofie, bo nie potrafię zrozumieć jak można Boga nie kochać. Jestem w ciągłej relacji z Bogiem, dziękuję mu za wszystko i wychwalam za swoją niepełnosprawność, bo widzę ile mi dobrego to przynosi, ile rzeczy mogę zrobić po mimo tego, że nie widzę. Uczestniczę codziennie w eucharystji, bo potrzebuję ciągłego karmienia się Jego ciałęm i krwią. Od kilku tygodni w piątki podejmuję post o chlebie i wodzie, bo wiem, że potrzebuje jeszcze bardziej i bardziej się zdyscyplinować duchowo. Dziękuje za każdą osobę, która mi pomaga, za każdego konduktora, maszynistę, kierownika pociągu i każdego kto mi pomaga w codziennym poruszaniu się i co ludzię mi chętniej pomagają, a ja wiem, że Bóg mi ich posyła. Od kilku miesięcy co najmniej raz w tygodniu podrużuję 140 km w jedną i drugą stronę, a jak jest szkoła to ten odcinek w danym tygodniu pokonuję trzy razy w tę i z powrotem. Jak o tym opowiadałem ludziom to słyszałem jak ty tak możesz ja bym się zmęczył, prawda ja pewnie też, ale moje kolejne przekonanie jest takie, że to łaska, którą mi daję Bóg, abym mógł podróżować bez większych problemów, bo On wie, że mi to służy i daje mi siłę i wytrwałość.
    Czemu to wszystko piszę? niewiem najwidoczniej jest to potrzebne, abym podzielił sie swoim świadectwem, bo co ja innego mogę w tym miejscu uczynić. Jeszcze słowo do autorki tego bloga:
    Julita, rozumiem Ciebie, mnie to też czasem boli, że osoba odwraca się od Boga, ale nauczyłem się jakiś czas temu, czy raczej jestem w procesie nauki na warsztacie, że nie mogę ponosić konsekwencji nie swoich działań, więc staram się o tym nie myśleć jako jakimś problemie tylko bardziej się modlić, aby taka osoba zrozumiała jaka jest najleprza droga w życiu. Zachęcam ciebie, abyś na każdą sytuacje, gdy pytasz Boga raczej kierowała się w stronę czemu dana sytuacja ma służyć, po co jest, bo to daje pole do rozeznawania woli Boga, a pytanie dla czego do usprawiedliwiania. Piszę to może też do siebie samego, bo sam się uczę, żeby jeśli mi wyjazd nie wyszedł zapytać: czemu tak się stało, po co to jest, bo to mnie nie zamyka na Boga. Nie zawsze uda się otrzymać odpowiedź, ale warto pytać.
    Sam jestem zaskoczony swoją wypowiedzią, ale wierzę, że ta sytuacja, ten wpis też czemuś ma służyć, ale owoce zostawiam Bogu. On wie, co z tym zrobić.

  6. Piter, to niestety nie pomoże. 🙂
    Zuzler ma rację w jednym: Argumenty w stylu „Bóg Cię kocha…” walą jak groch o ścianę.
    Zuzler, w swoim pytaniu zawarłaś to, co ja chciałam pomieścić w kilkunastu linijkach komentarza. 😀

  7. Rozumiem, ale mnie moja relacja z Bogiem popycha bym próbował, a do puki mam siłę, czyli do wieczności, będę to robił, bo Bóg wie, co z tym zrobić i jak nie teraz to poprowadzi to w swó sposób.

  8. Tak, ale są ludzie, którzy odpychają jego rękę albo przynajmniej nie umieją jej chwycić i to nie jest ich wina.
    Ale w sumie nie o tym był mój wpis na blogu. 🙂

  9. A i tak każde stworzenie, chce czy nie chce, czy wie o tym czy bezwiednie – pełni Bożą wolę. Dzienniczek s. Faustyny.

  10. I nad tym fragmentem, Druhu, wciąż się zastanawiam. Wierzę, że jakieś miłe przesłanie on niesie, ale jednak sam w sobie jest zastanawiający, prawda?

  11. A co do wpisu… Też bym chciała, żeby było dobrze, szczególnie tym, którym brak nadziei. Co to za świat, na którym w końcu nie będzie człowiekowi dobrze? Inna sprawa, jeśli ktoś swoją postawą sam się o to prosi, by stracić co ma albo dostać po przysłowiowej dupie za swoje decyzje lub ich brak. Szkoda tylko, że nie ma tak dobrze. Ale i tak wierzę w tę utopię. Co innego pozostaje?

  12. Wielu ludzi jest podłych… My też potrafimy być podli.
    Nie ma co zastanawiać się nad tym światem. Jedni powiedzą, że jest dobry, inni że zły. I jedni, i drudzy mają rację.
    My tylko możemy rozsiewać dobro wokół nas, dzielić się nim, być przy drugim człowieku, pomagać im, wspierać ich. I kto wie, może kiedyś rozgrzejemy czyjeś zimne serce?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *