Jest to zapowiedź typowego, klasycznego wpisu w stylu "Wstawiamy muzę"… Albo nie?
d dłuższego już czasu przymierzam się do umieszczenia w tej kategorii pewnego słuchowiska, a raczej bajki, która swego czasu urzekła mnie i pozostała ze mną przez całe życie.
Otrzymana kiedyś od mamy na jakiejś zapomnianej kasecie, odsłuchana przypadkiem pewnego leniwego ranka, zachwyciła mnie… czym? Świetnie dobranym zestawem aktorów (kwiat aktorów polskich, Kochani, nie przesadzam!), wspaniałą, niebagatelną fabułą, no i świetną aranżacją i realizacją akustyczną. Ognisko płonie, jak płonąć powinno, strzały świszczą, a bizony wprost rwą się do przodu.
Wiem wiem, mówię zagadkami, ale nie chcę wybiegać zbytnio naprzód i zbyt wiele wam spojlerować.
Więc nim zaprezentuję Wam tę perełkę, to powiem tylko, że jest to taka maleńka dedykacja dla @Jamajki: Pamiętasz, jak rozmawiałyśmy o tym pewnej pamiętnej nocy? 🙂
Plik będzie tu, na blogu, przez czas niezbyt długi – maksymalnie miesiąc. Nie chcę bowiem łamać praw autorskich, a jednocześnie pragnę się z Wami tym podzielić.
Usunę więc plik za jakieś 30 dni, ale zachowam na pamiątkę Wasze komentarze.
I jeszcze jedno: Nagranie, które umieszczę, nie pochodzi z mojej gazety. Tę gdzieś mam, ale niestety nie wiem już, gdzie. 🙁 Znalazłam je swego czasu w Internetach i dlatego tym bardziej nie chcę zbyt długo go tu trzymać.
Wsłuchajcie się więc i, zapominając, że jest to "tylko bajka", dajcie się porwać!
PS. Proszę, przymknijcie oko na niedociągnięcia. Na pewno znajdzie się ich kilka, ale chyba zaniepokoiłoby mnie, gdyby ich nie było.
PPS. Polecam jednak w miarę dobre słuchawki lub głośniki.