Szczerze powiedziawszy planowałam nie robić podsumowania roku. Bo ja właściwie nie lubię Sylwestra. Nie lubię tego poczucia, że coś się kończy. Bo tego, że coś się zaczyna, nie lubię jeszcze bardziej. Czas mija. Mija nieodwołalnie, a ja robię się coraz starsza i mam wrażenie, że życie ucieka mi między palcami jak woda, którą próbuję nabrać w łudeczkę dłoni. Wewnątrz wciąż jestem małą dziewczynką. Gdybym w miarę obiektywnie miała przypisać sobie wiek, byłoby to jakieś 8-10 lat. Czy to źle, czy to dobrze – nie wiem. Ale na pewno nie zawsze dobrze. 😀
Nawet wyglądam na dużo młodszą. A to akurat dobrze. No… nie zawsze. 🙂
Dlatego każdy nowy rok witam ze smutkiem. Ale moje niezastąpione źródło słońca zainspirowało mnie do próby przypomnienia sobie, co działo się w minionym roku. Uwaga, będzie długo.
##We mnie
Mam wrażenie, że powoli wkroczyłam w proces odbudowywania tej chwiejnej konstrukcji zwanej moją psychiką, na czym zyskuje też chwiejna konstrukcja zwana moim ciałem.
Dzięki NPR staram się zrozumieć to ostatnie, dostosować się do rytmu miesięcy i lat, zaadaptować go do swoich potrzeb. Widzę już, że są takie dni w miesiącu, że warto robić coś więcej i takie, na które warto planować wypoczynek, bo i tak się nie zda robić nic innego, może poza opierniczaniem wszystkiego, co się rusza. Jeszcze nie dotarłam do momentu, w którym opierniczam wszystko, co się nie rusza, ale wierzcie mi, jestem bardzo blisko.
W momentach skrajnego przeciążenia uprawiam radość doskonałą. Kto wie, ten wie, o co mi chodzi. Dziękuję Ci serdecznie, jak najserdeczniej, za podsunięcie tej idei. Jest ona czasem naprawdę jedynym, czego się chwytam. I pomaga! 🙂
Powoli oswajam się z faktem, że pewnych błędów nie mogę na razie naprawić, że ludzka natura jest skomplikowana, że nie wszystkie relacje są proste i że miłość w dużej mierze może oznaczać zaciśnięcie zębów i po prostu trwanie przy tym, kogo się kocha, mimo chęci uduszenia go. Poduszką. Nawet niepowleczoną.
Sama miłość także zmieniła oblicze. Teoretycznie wiedziałam, że nie wygląda tak jak w tych ckliwych romansidłach dla nastolatek i w baśniach, bo czytam dużo literatury kobiecej, ale nim samemu się tego nie zrozumie, takie rady są po prostu bezużyteczne.
Więzi z rodziną też zmieniają charakter – autorytety powoli zmieniają się w zwyczajne więzi, zaczynam wypracowywać sobie własny styl życia i własne poglądy na nie, co bardzo często wiąże się z brakiem zgody na poglądy rodziny. To bardzo, bardzo boli, bo do tej ostatniej jestem niezmiernie przywiązana. Ale życie toczy się dalej, a ja już, wbrew chęciom, nie jestem dzieckiem.
Utraciłam bliską mi osobę. Pierwszą w moim dorosłym życiu. Z jednej strony mi trochę smutno, bo była wcześniej jeszcze jedna, której straty aż tak nie przeżywałam, ale to pewnie dlatego, że byłam jeszcze dzieckiem i ze względu na okoliczności zewnętrzne nie utrzymywaliśmy już wtedy kontaktu, a z drugiej strony mi smutno, bo bardzo się na ten moment przygotowywałam i okazuje się, że daremnie. Że wszystkie wypracowane metody obronne, zasady, idee, w starciu z żeczywistością trzeba sobie wtłaczać do głowy od nowa. Ale to może w innym wpisie. 🙂
##W relacjach
O relacjach już dużo wspomniałam przed chwilą. Nauczyłam się, że nie wszystko jest czarne i białe. Że nie jest tak, jak w podstawówce, gdy zrywałam przyjaźń z chukiem i było po ptokach. Że jak się kogoś szanuje i kocha, to mimo wielu ran, mimo milczenia, nadal się kocha. I to niezależnie od rodzaju miłości. Że niekażdy patrzy na uczucia, na relacje, na świat tak, jak ja. Że nie do każdego docierają moje argumenty, nawet, gdy są słuszne. Że nie zawsze są słuszne. 😀
Nauczyłam się, że raz człowiek powie przykre słowo, obgada, obmówi, a gdy się z Tobą spotka, nagle wszystko jest ok. Że świat pisany w wiadomościach i świat mówiony, realistyczny, to często są dwa różne światy, więc żadnemu tak właściwie nie można do końca ufać. Bo w końcu który tak naprawdę jest prawdziwy?
A jednocześnie poznałam kilkoro fantastycznych ludzi, których naprawdę warto było poznać. I mój spis podejrzanie pokrywa się z zestawieniem pajpera. 😀
Darianie, ja z kolei pragnę podziękować Ci za to, że byłeś wodą i pianką gaśniczą jednocześnie i gasiłeś mój ogień, gdy istniało ryzyko, że podpalę jakieś drewniane elementy. Za nieskończoną cierpliwość i skłonność do różnego rodzaju żartów, które rozumieliśmy czasem tylko my. Za to, że spokojnie wkraczałeś z radą bazującą na doświadczeniu, gdy w nas wrzała już krew.
Skrypko, dziękuję za nieskończone pokłady optymizmu i empatii. Za to, że znosiłaś wszelkie niewygody, że stroiłaś mi skrzypce, ba – pożyczałaś własną kalafonię, smyczek i instrument (Dla niewtajemniczonych, jest to najwyższe poświęcenie, na jakie stać skrzypaczkę!), że zawsze próbowałaś się uśmiechać i żartować, że łagodziłaś i występowałaś w roli taktownego dyplomaty. Trzymaj tak dalej!
Kruszycielko, nasz wokalu, nigdy nie zapomnę tych rogali. 🙂 Dla mnie miały chyba większe znaczenie, niż sama myślisz. Ale nie te danae za pierwszym razem, tylko te za drugim.
No i też dzięki za to, że służyłaś mi własnym przykładem w rozwoju osobistym. Ty już wiesz, o co mi chodzi. 🙂
A i tak mam ochotę Cię udusić. Poduszką. 😀
Dajarijo, bardzo dużo nauczyłaś mnie o relacjach w minionym roku. I choć nie zawsze było łatwo, chociaż nadal nie jest, mam nadzieję, że tak naprawdę to tylko przykrywka. Bo z mojej strony tak jest. Wybaczam i proszę o wybaczenie.
Jolka, jolka, pamiętasz… Nie pal tyle! 😀 Wybacz nadmiar macierzyńskich instynktów, ale sama wiesz, wiek zobowiązuje. Mam nadzieję, że z naszej relacji wyciągniesz więcej, niż tylko opierdziele od autorytetów. 🙂
Flipendo, dziękuję Ci za spokój i długie dyskusje na tematy różne. I za to, że w ostatniej chwili zdecydowałeś się zostać, wtedy w Warszawie. 🙂
Łup, Ty też robiłaś za piankę gaśniczą. I wiesz co, mam dla Ciebie złą wiadomość. O ile Darian sobie posłuży za nią do końca stycznia, o tyle Ty – do emerytury. Albo i dłużej. Oby!
I nie zostawiaj nas, jesteś nam potrzebna! Nie tylko służbowo!
Moniu, Ty moje wcielenie cierpliwości i taktu, jeszcze trochę i nasza klika Cię nauczy przeklinać. Nie daj się!
Kubusiu, uff… Tobie to cały wpis, parę wpisów, bloga i nie tylko. Ty sam wiesz. Words don’t come easy. 🙂
Denisie, za rady dot. przysmażania cebulki i inne kulinarne i za nieskończoną cierpliwość w wysłuchiwaniu narzekania. Obyś kiedyś znalazł szczęście. I to tam, gdzie się nie spodziewasz.
Amel, Wietrzyku, przywiej znów do nas! Albo w sumie nie przywiewaj, bo jak przywiewasz, to już ten moment jest, gdy naprawdę musisz. Czyli nie musisz. Czyli jest dobrze. Bądź szczęśliwa!
Armandzie, za niespodziewane telefony i długie rozmowy telefoniczne o wszystkim.
Maciej01, za to samo. I za Paulinę!
Papier, za to, że stanowimy dla siebie poduszeczki do szpilek i tarcze do rzutek w jednym. 🙂
Linux, za dojrzałą, odpowiedzialną, profesjonalną administrację. Żałuję, że tak szybko dopadło Cię wypalenie. Życzę, byś znalazła w sobie więcej cierpliwości, odnalazła sens, szczęście itp. Będzie mi Cię bardzo brakowało na stanowisku. Lepiej nie można było tego robić.
To samo z resztą chcę przyznać reszcie moderacji. Chylę kapelusza. Robiliście to po prostu dobrze. Ciężko będzie Was zastąpić. Ogromna to strata, mimo że nie zawsze było łatwo.
Azjato, mam po prostu nadzieję, że odnajdujesz siebie. A jeżeli nie, to że wkrótce odnajdziesz. Bądź szczęśliwy. Tak naprawdę na niczym innym mi nie zależy. I nigdy nie zależało.
Na ten moment to chyba wszyscy. Tzn. wszyscy, o których zdążyłam w tej krótkiej chwili pomyśleć. A jest Was znacznie więcej.
Przejdźmy więc dalej.
##W tzw. karierze
No tak, bronię się w tym roku. 😀 Tzn. właściwie nie w tym, ale w przyszłym.
Śmieję się, że gdybym nie musiała, to nie zależałoby mi wcale na tytule magistra. Chętnie bym z niego zrezygnowała, tak nie chcę pisać. Ale trzeba. Konwencja społeczna tego wymaga, więc piszę.
A co do reszty, to, cóż, założyliśmy fundację.
Nie tak miało wyjść, no ale tak wyszło. Nie tego się w życiu spodziewałam, ale widocznie to jest to, co przyszykował mi los i mam nadzieję z tego skorzystać. Tak, jak się da. Oczywiście nie wydoić, tylko skorzystać. 🙂
Odkrywam w sobie pasję do robienia udanych projektów. Jeżeli nawet ścieżka do celu najeżona jest trudnościami, to o ile u jej końca czeka zwycięstwo, jest ok. Jeżeli natomiast porażka, to… przydaje się pianka gaśnicza. 🙂
Staram się wtłoczyć sobie do głowy, że jeżeli ja czegoś nie robię, to nie znaczy, że będzie robione źle, że nie zawsze musi iść po mojej myśli itp. No, staram się, no…
##W literaturze
Nie będę tutaj serwowała Wam przeglądu rynku z 2021. Po pierwsze dlatego, że to nie jest cel tej sekcji, tylko tak mi się napisało, a po drugie dlatego, że ja sama mało przeczytałam. Nie wiem, czy dojdziemy do 20 książek. Różnorakie to były pozycje, ale cieszę się, że czytałam cokolwiek.
Mam nadzieję, że wyzwanie czytelnicze, do którego swoją drogą zapraszam, coś tu zmieni.
##Prezentowo
Dostałam moopaaa. 🙂 Parowego! 🙂 I nie, nie uważam, że to gadżet zmieniający świat. Gdybym go nie miała, żyłabym dalej. Ale fajny gadżet.
I jeszcze śliczną biżuterię, i ciuszki, a nawet ostatnio sama kupiłam sobie nowe buty! 🙂
##Smakowo
Wiecie, że są takie precelki o smaku pierników? Ale nie takie słodkie, tylko jakby słone. Takie paluszki w kształcie precelków, co samo w sobie jest typowe, ale to smakuje piernikami! Dziwne, ale w sumie fajne połączenie. Słodko-ostre. Bo korzenne.
No, ale suszone pomidory i frytki z batata są górą. Aaaa, i jeszcze rogale świętomarcińskie!
Anioł to wymyślił i anioł mi przywozi! To jest tak pyszne, że aż pyszne! Mak! Duuużo maku i w dodatku bakalii dużo, co nie jest częste!
A herbaty o smaku świąt wcale nie są smaczne. Jak macie jakieś smaczne, to poproszę.
I jeszcze podsmażane oscypki. Tzn. wyroby oscypkopodobne. Pycha na nieskomplikowaną kolację, nawet z ketchupem.
##Kosmetycznie
Zaczęłam używać toniku z kwasami, kremu pod oczy i serum peptydowego (to ostatnie ciut przez przypadek). 😀
##To tyle!
No, oczywiście, że to nie tyle. To tyle, co udało mi się wymyślić. Piszę chyba ponad godzinę.
Więc, w skrócie, życzę Wam szczęśliblablablablablablablablablabla!
Eeem… Tak po prawdzie, to nie wiem, o co Ci chodzi z tym przykładem. 🙂
Ale jak kiedyś jeszcze będziesz potrzebować rogali, to słucham.
Ja zawsze potrzebuję rogali! 😀
Oj, czasem mniej, czasem bardziej.
Chętnie bym ci podpierniczyła wzornik wpisu, bo na mnie podsumowanie jeszcze czeka. :d Życzę ci roku, w którym będziesz bardzo sobą, mniej magistrem, NGO, czy czym tam jeszcze. Możesz mi życzyćpodobnie. 🙂
Dziękuję, Julitko. Cóż, tak to jest, kiedy na arenę wchodzi nadmierne zaangażowanie. Ale zawsze to jakieś nowe doświadczenie. Mam nadzieję, że znajdziecie kogoś lepszego, kto wytrwa dłużej. I nawzajem, zdrowia, szczęścia, pomyblablablablabla
Wyciągnęłam więcej niż opierdziele od autorytetów i w zeszłym i w tym roku. 🙂