Książka przeczytana już chyba ze dwa miesiące temu, ale na pewno w upalne dni wakacyjne.
Odskocznia od naprawdę ciężkich, okropnych, przytłaczających myśli i sytuacji.
A jednocześnie osadzenie w naszej kochanej rzeczywistości.
Mała Duśka, która robi wszystko, żeby zadowolić mamę, niespełnioną, nieszczęśliwą, wiecznie czegoś pragnącą i dostająca od niej w twarz w odruchu za wiadomość, że chyba nie wygrała konkursu recytatorskiego. Chwila już się stała, dziecko płacze, chociaż mama przeprasza z całego serca. A Duśka wygrała przecież ten konkurs, potem się okazało.
Zapamiętałam to chyba najbardziej z całej książki.
I chyba jeszcze pierogi ze szpinakiem, które drugi partner Duśki nauczył się jeść ze względu na nią właśnie. Ciekawa sprawa…
No i klu całej biografii – fakt, że Duśka zwyczajnie była dobra. Tak po prostu. Oczywiście dobroć jest pojęciem względnym, ale chyba jeden jedyny raz słyszałam, jak lektorka po zakończeniu materiału właściwego dodaje coś od siebie. Ba – dodał i realizator, a może inny reżyser PZN. I powiedział bardzo ważną dla mnie rzecz – w latach ciężkich, latach Stanu Wojennego i po nich, gdy część aktorów nie chciała do końca współpracować z Reżimem, często chronili się w murach PZN. Robili coś i to coś pożytecznego, jednocześnie pozostając na uboczu. Zapamiętany przez niego obrazek zamieszania w reżyserce wbił mi się w pamięć na trwałe.
Acha, jeszcze pamiętam ten moment, jak Duśka rodziła…
No, ale to już trzeba samemu przeczytać.
Kim jest Duśka?
Daria Trafankowska to lektorka m.in książki "Poczwarka", "Samotność bogów", "Tam, gdzie spadają anioły", "Sekrety i niespodzianki", Ivette z "Legendy o zatopionym mieście", a także, co chyba rozjaśni wszystkim w głowach, Dusia z "Szalonych liczb". Ta właśnie, która pomagała rozwiązywać zadania matematyczne.
Jej kunszt doceniłam dość niedawno i jest na mojej liście Top X (no dużo ich, tak?) lektorów starej, świetnej szkoły PZN.
Szczególnie polecam ją w "Sekretach i niespodziankach". 🙂
Uwielbiam jej barwę głosu. Naprawdę. <3 Jak oglądam stare odcinki Na dobre i na złe, to aż mi tak ciepło na sercu.
A, no tak, faktycznie, o tym epizodzie zapomniałam. Ja cenię, że umiała zagrać właściwie wszystko. Była do tańca i do różańca w tej lektorce. I na wesoło, i na filozoficznie, i na surowo, nawet wredna być umiała.