"(…) Wtem stanął przede mną Jezus i
rzekł: Co ty tu robisz tak wcześnie? Odpowiedziałam: Rozmyślam o
Tobie, o Twoim miłosierdziu i dobroci ku nam. A Ty, Jezu, co tu
robisz? – Wyszedłem na twoje spotkanie, aby cię obsypać nowymi
łaskami. Szukam dusz, które by łaskę moją przyjąć chciały."
(Św. S. Faustyna Kowalska, "Dzienniczek")
Ładne, ale mnie bardziej intryguje zapis pod numerem 586 tamże:
Wiedz jeszcze o tym, córko Moja, że wszystkie stworzenia, czy wiedzą, czy bezwiednie, czy chcą czy nie chcą, zawsze pełnią wolę Moją. (Dz 586)
A wracając do twojego wpisu, rozwinięcie tej historii znajdujemy w drugim i trzecim wersie psalmu czternastego, gdzie czytamy:
2 Pan spogląda z nieba na synów ludzkich, badając, czy jest wśród nich rozumny, który szukałby Boga.
3* Wszyscy zbłądzili, stali się nikczemni, nie ma takiego, co dobrze czyni, nie ma ani jednego.
Nie chodzi mi o to, że Bóg szuka dusz, które odpowiedziałyby na jego Łaskę, chociaż to także chce ten wpis przekazać. Chodzi mi raczej o to, że Jezus spotyka Faustynę nad jeziorem i o odpowiedź, jaką jej wtedy daje.
Kiedyś należałoby przeczytać ten dzienniczek.
No a teraz jakoś do nikogo nie wychodzi. Znudziło mu się 😛
Wychodzi. Do mnie – codziennie. Nie widzisz Go?
Powiem Ci, Julitko, że mam problem z nawiązaniem z Jezusem żywego kontaktu. Jeszcze mi się nie zdarzyło, by do mnie przemówił, ale wiem, że mi to kiedyś wynagrodzi.
I to jest najważniejsze! Do mnie mówi, ale… mam wrażenie, że najpierw to ja musiałam się nauczyć Go słuchać.
Nie nie widzę i nie słyszę, Olał mnie totalnie. Nawet teraz by się przydał, ale ma mnie w głębokim poważaniu.
Wiesz, sam mówiłeś, że generalnie wycofujesz się, gdy druga strona raczej ma Cię gdzieś, prawda? Chodzi mi o to, że gdy widzisz brak chęci podtrzymania znajomości, to sam już jej nie podtrzymujesz. Powiesz pewnie: „Ale Bóg powinien być inny!” i jest – nadal szuka, nadal wali, ale skoro odbija się od zamkniętych dżwi, jest mu trochę jakby ciężko.
I to jest, jak podkreślałam wiele razy, moja opinia.
Jak przyjdzie i zadzoni do moich drzwi, to mu otworzę, ale póki co mój dzwonek u rzeczonych drzwi milczy, a uwierz, nie sposób go nie usłyszeć. Nie jeden listonosz już miało okazję się go wystraszyć.
No, jeżeli Ty liczysz tylko na dzwonek u dżwi…
Bóg puka cały czas, ale On tak cicho puka i pyta otworzysz, otworzysz i czeka na ciebie na to, co mu odpowiesz. On tak Ciebie ukochał, że dał Tobie wolność i na tyle na ile się otworzysz na Jego działanie na tyle on będzie działał w twoim życiu. Ja wiem, że działa, bo słyszę Go w drugim człowieku, który mi pomaga, a im więcej dziękuję za każdego człowieka, którego spotykam na swojej drodze prawie dosłownie to wtedy On daje mi jeszcze więcej i więcej.
Niech Bóg Tobie błogosławi.
Ja mam problem z dzienniczkiem poprostu się go boję było tam takie zdarzenie w którym siostra wymiotowała i cośtam jeszcze teraz nawet koronki z radiem Maryja nie odmawiam bo obawiam się, że to znów się trafi i mówię żartem „Siostra straholina.”
Ale czego Ty się boisz? Że sam zwymiotujesz?
Przecież wszystkim wiadomo, że s. Faustyna była gruźliczką…
Nie że takie cierpienia mnie dosięgną.
Ja nie chcę być wredny itd. Pan puka apokalipsa: „I jeśli kto mi otworzy będę z nim wieczerzał. Ale kolega sam się za boga uważa a to według biblii jest zwane PYCHĄ Napisałem każdą literę z dużej litery by kolega dikrissu do którego nie mam zawiści gdyby coś ale poprostu taka jest prawda. Pozdrawiam i niech was Bóg was błogosławi.
Problem jest taki mili państwo, że kolega Krisu doskonale to wszystko wie, słyszał o tym pukaniu, wolnej woli i temu podobnych sprawach tysiące razy, tylko cosik go to, kurde, nie rusza, więc chyba szkoda trochę Waszego nawracawczego wysiłku, a już na pewno nie tędy droga 😛