Chwila prawdy: Ech, ta dzisiejsza młodzież (przekopiowane z mojego FB)

"- A dziś rano, to znaczy o czternastej – ciągnął Irek – oglądałem program o nas, młodych ludziach. Dowiedziałem się bardzo interesujących rzeczy. Na przykład tego, jacy jesteśmy. My, pokolenie urodzone w okolicach stanu wojennego.
– Jacy? – zapytała Maria, rocznik osiemdziesiąt dwa.
– Redaktor prowadząca powiedziała, że rośnie pokolenie zorientowanych na konsumpcję egoistów, którzy boją się prawdziwych więzi.
– Boże, to my? – przeraziła się Milena.
– No, niestety – potwierdził Irek. – A jeden profesor psychologii stosowanej dodał, że jesteśmy samotnikami bezwzględnie dążącymi do celu. I jeśli już o czymś myślimy, to wyłącznie o sukcesach materialnych. Poza tym żyjemy chwilą, nie potrafimy planować.
– A co można planować w kraju, w którym żadne wykształcenie, zdolności ani ciężka praca nie gwarantują minimum socjalnego – obruszył się Trawka, masując sobie obolałe skronie.
– Tego problemu akurat nie poruszali. Za to inny profesor, chyba socjolog, dorzucił smutnym głosem, że na starość czeka nas towarzystwo androidów, bo nikt żywy z nami nie wytrzyma.
– Jednym słowem, pokolenie potworów – podsumowała Milka. – No i jak się czujecie, potwory?
[…]
A powiadają, że wasze pokolenie zna się na komputerach jak żadne.
– Ciekawe, co mówią o twoim [mniej więcej 1992] – wtrąciłam, sprawdzając jego pracę domową.
– Szkoda cytować. – Zrobił znudzoną minę. – No, poza jednym stwierdzeniem. Bardzo mi się spodobało.
– Tak? – nadstawiłam ucha.
– Że jak skończymy piętnaście lat, trzeba nas będzie karmić widłami przez kraty. Najlepiej surowym mięsem".
(I. Sowa, 2001)
Dwa tysiące pierwszy rok…
Dwadzieścia dwa lata temu…
——
Dzisiaj będzie "niegrzecznie"! "Buntowniczo"! Prosto z mostu! Rzekłabym, prosto w twarz! Ale, mówiąc wprost, mam dość!!!
Od tego, co słyszę na temat młodzieży, chce mi się ż…wymiotować już od dawna. Ale ostatnio poziom pogardy i braku szacunku do młodego pokolenia przechodzi apogeum.
Stateczne i szacowne pokolenie #PRL mówi nam, że
"Za naszych czasów to dopiero było ciężko! Nie było tak wszystko na tacy podane! Ja to studiowałem, pracowałem, gotowałem obiady i jeszcze zajmowałem się chorym pradziadkiem, bo trzeba było! I co, dało się".
|To teraz zadam kilka pytań pomocniczych:
1. Ile, szanowny studencie okresu PRL, miałeś na studiach godzin? 35? 50? Nie sądzę, żeby przekraczało 20, daruj sobie. A musiałeś chodzić na wszystkie zajęcia? A rozliczano Cię na podstawie ECTS? Wiesz Ty w ogóle, co to jest ECTS? A jak nie zdałeś, to miałeś rozstrój żołądka ze strachu, że jak się nie poprawisz, to zapłacisz grube tysiące za warunek? Nie? No to czego się wymądrzasz?
2. Czy za każdą jedną godzinę pracy rozliczała Cię skarbówka, ZUS i inne świętości? No nie sądzę. Myłeś okna, samochody, wyprowadzałeś pieski i nie zastanawiało Cię, kto się do tego przyczepi. Acha, no i nie musiałeś mieć dwudziestu lat i dwudziestu pięciu lat doświadczenia, prawda? Po maturze zakładało się firmę piorącą tapicerkę i TO BYŁA PRACA! Ważne było, żeby mieć co do gara włożyć. To teraz, matki i ojcowie, zastanówcie się, jak byście zareagowali, gdyby Wasza pociecha po maturze zdecydowała założyć firmę piorącą dywany. No śmiech na sali, nieprawdaż? Jaka to hańba, jaki wstyd po prostu?
A co do tego gotowania obiadów i zajmowania się chorym pradziadkiem…
3. Czy kiedyś przypomniałeś sobie, w łóżku, na kibelku lub pod prysznicem, jak właściwie się z tym zajmowaniem wszystkim czułeś? Jakie miałeś wtedy dylematy? Co Cię trapiło? Oczywiście istnieje szansa, że nie miałeś czasu o tym myśleć, ale jednak się zastanów.
Bo wiesz, mimo wszystko jestem przekonana, ba – wiem, że Twoje zmartwienia, problemy i rozdroża były takie same, jak tych wspaniałych ludzi.
Jak czułbyś się, gdyby ktoś co krok mówił Ci, że nic z Ciebie nigdy nie będzie i jesteś żałosny? A może tego doświadczyłeś i teraz się mścisz? Bo jeśli tak, to chyba pozostawię bez komentarza. A jeśli nie, to mam ochotę Ci powiedzieć "Jesteś żałosny! Nieczuły, konserwatywny, pełen stereotypów, zacofany, zezgredziały, zgrzybiały i niewyrozumiały"!
Ale…
Nie powiem Ci tego. Bo ja jestem młoda. I staram się rozumieć ludzi. Zastanawiam się, czy Twój wybuch skierowany w moją stronę jest przejawem strachu o moją przyszłość, zmęczenia ciężkim dniem, niespełnionych marzeń, a może zmarnowanego potencjału. Tylko dlaczego ja muszę usprawiedliwiać Ciebie, skoro Ty NIE usprawiedliwiasz mnie? To po co ja mam to robić? Jak mam zakładać, że świat jest dobry i ludzie są dobrzy, skoro usilnie mi pokazujesz własnym przykładem, jak się ludzi traktuje? Taki przykład mi dajesz swoją osobą???
"Ta dzisiejsza młodzież ma wszystko podane na tacy. A i tak siedzi tylko w telefonach i komputerach i chce, żeby wszystko jej dawać pod nosy".
Wiesz co, bez łaski! Nie dawaj! Nie podsuwaj! Nie ułatwiaj! Bo czasem wydaje mi się, że łatwiej poradzilibyśmy sobie, nie mając tego wszystkiego i nie polegając na Twojej łasce, osądach i potępieniu. To nie jest tak, że nie jesteśmy wdzięczni za Twoje starania. Wiem już, że pokolenie PRL robi wszystko, żeby ich dzieciom było lepiej. Tylko dlaczego to potem wypomina na każdym jednym kroku?
Znajomy znajomego opowiadał niedawno, że po takim pokoleniowym sporze z rodzicami zwrócił się do dziadka (pokolenie przedwojenne), na co ten odparł po prostu: "Wiesz, ja w Twoim wieku szukałem po rynsztokach czegokolwiek do jedzenia. To była wojna. Wiesz, jak było na wojnie. A jednak nigdy nie przyszłoby mi do głowy wypominać czegokolwiek Twoim rodzicom. Nie rozumiem, czemu oni, żyjąc już po niej, sami to robią".
Acha, jeszcze jedno pytanie w temacie: Ile znasz młodzieży, która zachowuje się tak, jak opisujesz? No, policz, może doliczysz się 20 palców. Ale raczej nie. Zadałam to pytanie ostatnio osobie, która wydała taki osąd. Nawet jednej osoby nie potrafiła mi wymienić, natychmiast odpowiadając ostro, atakując. Hm, to raczej nie pozostawia pola do dyskusji. I pokazuje żałosność tego stwierdzenia.
Wiecie co, dla mnie już jest za późno. Ja już wiem, gdzie moje miejsce. Gdzie przynależę. Że jestem żałosna, słaba, nic nie zrobię w życiu i nie szanuję niczego i nikogo. No tak, sam mi to powiedziałeś!
Ale mam dwie wspaniałe, młode kuzynki. Empatyczne, pełne energii, wrażliwe, dojrzałe, wierzące głęboko dziewczyny, z których jedna w wieku piętnastu lat martwi się, jak to będzie w przyszłości i co ona zrobi na tak źle urządzonym świecie, a druga jest już w tym miejscu cynizmu, w którym ja byłam w wieku lat dwudziestu trzech. Mam też wspaniałych, dojrzałych kuzynów. Wszyscy oni z rozpaczą patrzą na to, w jaką stronę zmierza świat. Co stało się z relacjami. Z ich rodzicami, wiecznie zmęczonymi, czujnymi, podejrzliwymi, szukającymi wszędzie teorii spiskowych i nieufnymi.
Mnie możesz sobie odpuścić. Wygrałeś. Ale, do cholery, pomyśl o nich!
Bo co Ty miałeś w głowie w wieku lat piętnastu?
"Pod paltem wino a w ręku kwiaty wieczór, Bambino i Ty
Same przeboje Czerwonych Gitar tak bardzo chciało się żyć"! To miałeś!
A wiesz, co ja mam? Wiesz, z jaką rozpaczą myślę o tym, że moi rodzice już nie wyrabiają? Że przemijają i nie zdążę im powiedzieć, jak bardzo ich kocham? Że nie będę mieć pracy? Że wszystko drożeje? Że nie utrzymam siebie, a co dopiero dzieci, które mam wydać na ten parszywy świat? Że, mimo że moim powołaniem zawsze było macierzyństwo, NIE chcę wydawać dzieci na ten fałszywy, zgorzkniały świat? Że jak byłam malutka, to wpadało się codziennie gdzieś na kawkę, a teraz moja rodzina może spotyka się dwa razy do roku? Że NIE chcą się spotykać?
Może i młodzież jest bardziej odizolowana. Nie wykluczam. Mniej szanuje ludzkie życie. Umiem się z tym poniekąd zgodzić. Ale czy zapytałeś ich, dlaczego tak jest? Tak na serio, na poważnie, słuchając, co mają do powiedzenia? Bo ja tak. I kroi mi się serce!
Ale niestety wydaje mi się, że umiałam zapytać i umiałam posłuchać, bo sama niedawno to przeżywałam. A gdy mija tych dwadzieścia lat, ktoś "magicznie" wymazuje wspomnienia o młodości. Pozostaje zgorzknienie i rozgoryczenie. Ba – nawet ja czasem przyłapuję się na myśli, że młodsi ode mnie "mają łatwiej" albo "są bardziej zmanierowani. I walę się w łeb!
Co Ukraina zrobiłaby bez młodzieży? Bez dziewcząt z dobrych domów, które rzucają bomby pod wrogie czołgi? Bez młodych, którzy noszą wiadomości i pomagają, jak mogą?
Jest rok 2023. Prawie dwa lata temu wybuchła tam wojna.
Naprawdę wierzycie, że ucieklibyśmy, gdyby na nas przyszła kolej? Że mielibyśmy to gdzieś?
To muszę Was ostrzec: Jeśli będziecie w to wierzyć, zrobimy to. Dla Was. W końcu TRZEBA BYĆ POSŁUSZNYM.
😛
A tak na zakończenie, dla rozładowania atmosfery, podsyłam pewną piosenkę.
Radzę wysłuchać do końca.
Czerwone Gitary (Uwielbiam!), pierwsza wersja powstała w 1968

"[…] Co wyrośnie, co wyrośnie kiedyś z nas?
To pytanie już nas samych martwi mocno,
Bo widzimy, co – niestety! – z nich wyrosło!
Więc poprawmy się co żywo, póki czas,
Bo strach myśleć, co wyrosnąć może z nas!"

9 thoughts on “Chwila prawdy: Ech, ta dzisiejsza młodzież (przekopiowane z mojego FB)

  1. Znam ze 30 osób, których jedynym źródłem rozrywki i jest klikanie w snapchaty. To, że nigdy nie wymienie ich z imienia nic nie znaczy 😛

  2. Nie bardzo znam się na wyszukiwaniu statystyk, to prawda, ale nawet ja wiem, że 30 osób na kilkaset tysięcy, a nawet kilka milionów, to jednak mała grupa badawcza. 😀

  3. Z resztą o czym właściwie świadczy klikanie w tiktoki? O zmianie trendów co najwyżej. Ty tych 15 lat temu siedziałeś na Teamtalku i ciągle miałeś przy sobie komputer. Z resztą nie sądzę, by wiele się zmieniło. 😀

  4. 15 lat temu nie miałem komputra :D, następnie miałem komputer i nie miałem internetu.
    Ale 30 osób na powiedzmy maksymalnie 50 czy 60 osób z jakimi w ogóle utrzymuję kontakt, to już jest jakiś jednak procent.

  5. Niezależnie od braku internetu i momentu, w którym dostałeś komputer, nie wierzę, byś nie poświęcał mu więcej czasu, niż się od Ciebie oczekiwało w tamtym momencie.

  6. Nie uwierzysz jak CI powiem, że zanim dojechałam do końca od razu pomyślałam o tej piosence Czerwonych Gitar. Dla mnie, osoby urodzonej dość krótko po stanie wojennym ten kod jest oczywisty. A ja lubię młodzież. To są ludzie, którzy tak samo poszukują, dążą, pragną z podobnym zapałem, jak my teraz, pokolenie stanu wojennego. Tylko środki wyrazu są inne. Oni muszą się wykrzyczeć, bo ten wiek ma swoje prawa i tylko tacy, którym z pewnych powodów nie było dane w pełni przeżyć tych pięknych lat siedzą teraz w fotelach i narzekają nie na te okropne młodziaki, na swoje utracone szanse, niespełnione marzenia.

  7. Mnie śmieszą jakieś walki pokoleń i mówienie, że kiedyś to było, serio. Niech każdy żyje jak chce i da żyć innym.

  8. TO teraz niech autorka bloga zastanowi się nad swoją pogardą dla innych.
    Dla tych użytkowników jabłka, którzy chcą, tak chcą żeby ich wszystko za rękę prowadziło jak Dzidziusia, bo może nie ogarniają technologii, albo po prostu lubią mieć podane.
    Inni mają swoje tyflopatenty na prelekcje, nie byłaś, nie uczestniczyłaś, a mimo wszystko Ty doskonale wiesz, że to niezbyt wiele warte, jednocześnie sama z tego żyjesz.

    Mam jeszcze wymieniać?
    Po co?
    Skoro wiesz jak to jest być dołowanym, dlaczego dołujesz innych na innych polach, to się nazywa przeniesienie, moja droga.
    Twoje zachowania nie różnią się od tych, które tak żarliwie potępiasz we wpisie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *