To był bardzo miły, spokojny tydzień w Banneux w Belgii, niedaleko Liege. Ona była chyba jeszcze dość
młoda, może "świeża" mężatka? Stałam wraz z babciami i mamą pod cudownym źrudełkiem, gdzie modliłyśmy się
codziennie. Zaczęłyśmy już odchodzić w stronę naszej grupy, która zbierała się na Adorację dość niedaleko.
Ona podbiegła do mnie z nienacka i zarzuciła mi na szyję różaniec. Byłyśmy bardzo zaskoczone, bo cały
czas płakała.
– Co się dzieje? – Spytałam moje towarzyszki. oważyszek.
– Nie wiemy… Chyba jest jej smutno, że nie widzisz, czy coś…
– Ćśśśś, nie płacz.. – Powiedziałam do niej po francusku. – Ja jestem szczęśliwa..
Ale ona nie przestawała płakać. Objęłam ją i zaczęłam gładzić proste, jedwabiste włosy, chyba do ramion.
– Ćśśśś…
O, jak żałuję, że nie do końca zrozumiałam, co dokładnie wtedy powiedziała.. Jedyna rzecz, jaka mnie
usprawiedliwiała to fakt, że aż tak dobrze ni znam francuskiego, by rozumieć, co mówi się do mnie szlochając..
Zrozumiałam tyle:
– Mój mąż niedawno umarł!.. Dlaczego Bóg to robi?
– To On wie, dlaczego. Ty musisz ufać! Ufaj i módl się! Widzisz to? – Pokazałam jej mój własny Różaniec.
– Tak.
– Musisz się modlić. Dużo. i Ufaj. Ufaj!
Płakała jeszcze trochę, ale zaczęła się uspokajać. Niestety nasza grupa rozpoczynała już modlitwę i..
– Musimy teraz Cię zostawić. – Powiedziałam.
Do tej pory żałuję, że z nią nie zostałam. Ucałowała mnie w policzek i poczułam na nim ślady jej łez.
– Dziękuję.
– Ufaj i módl się!
Odeszłyśmy i dopiero potem okazało się, jaką wartość miał jej prezent. Na każdym paciorku tego Różańca
jest maleńki obrazek świętych. Wygląda to podobno przepięknie, a i modlić się na nim jakoś.. łatwiej..
Może dlatego, że łączą się z nim te wspomnienia? Potem zobaczyłyśmy go w jednym ze sklepów z pamiątkami
i odkryłyśmy, że kosztował 30 euro. Takich pamiątek nie można zapomnieć!
Chciałabym ją odnaleźć i jeszcze raz, tym razem nie mówiąc już na Ty (w kulturze frankofońskiej "tykanie"
jest o wiele rzadsze, niż u nas), powiedzieć jej "Ufaj"! Zastanawiam się, co się z nią dzieje i czy jej
mąż naprawdę umarł… Skąd wiedziałam, że mam mówić do niej po francusku? Skąd wiedziałam, że Ona go
zna?
———-
Dopisek odautorski: Całkiem nidawno podczas rozmowy z mamą ta stwierdziła, że kobieta musiała być od
niej starsza, tak pod sześćdziesiątkę. Oj, mocno się tym zdziwiłam. Przez pierwszą sekundę byłam tym
nawet… rozczarowana! Czyżbym była tak egoistyczna, by móc wierzyć tylko w smutną i przejmującą historię
młodej mężatki i nie móc przyjąć do wiadomości rozpaczy kobiety starszej, która także nie mogła znaleźć
ukojenia? Wydaje mi się, że mama się myli, ale nawet jeśli nie… Czy to coś zmienia?
O rany… Aż mnie ciarki przeszły. Niesamowite wspomnienie. Skoro nie wiedziałaś, że zna francuski, to
widocznie musiałaś dostać jakieś przeczucie od Boga. Tak sądzę.
Tak, to musiało być Światło Ducha Świętego!
Szok!
Jaki to smótne, a jakie piękne!
smutne, piękne, ale ciarki mnie przeszły.
Tak, tak światło odemnie 😀
A morze anioł’spotkał anioła? chyba obie byłyście sobie jakoś potrzebne szef wszystkich szefów wie co robi
Hmmmm te porównania do Aniołów.
Anioł sprawił, że rogata dusza stała się lepsza może nie idealna, bo ideału nigdy nie osiągnę, ale żyjąca w harmonii sama ze sobą i o ile to możliwe z bliźnimi.