"Jestem bardzo smutnym Motylem Emanuelem" – wita nas ów znany bohater bajki Makowa Panienka. Jest przygnębiony
i chyba niebardzo wie, co zrobić, by zmienić swoją sytuację. "Jestem bardzo smutny, bo nikt się nie chce
ze mną bawić"…
I nagle znajduje się ktoś, kto…
"A ja jestem Makowa Panienka i jestem tu po to, byś nie był smutny".
Ona jest tam tylko po to, by on nie był smutny. Czy to nie jest dziwne? No właśnie, jest! Dlaczego? Bo
w dzisiejszych czasach nie ma nikogo, kto byłby "po to, byś nie był smutny". Każdy ma plan na życie i
jest, co tu dużo kryć, interesowny! Inaczej się tego nazwać nie da! Chcemy czegoś tylko dla siebie, a
jeżeli nawet pytamy kogoś "Może Ci pomóc w czymś?" mamy podświadomie ogromną ochotę, by ta osoba odpowiedziała
"Nie", a jeżeli nawet pomagamy, to tylko po to, by mieć z tego jakiś pożytek – niekoniecznie podziękowanie,
prezenty, wdzięczność, ale nawet satysfakcję, że "spełniłem dobry uczynek, jestem kimś więcej niż inni"!
Nie jest tak? Zastanówmy się nad tym dobrze, wszyscy! Ja przynajmniej tak mam i kiedy takie robaczywe
myśli wchodzą mi do głowy, czuję się bardzo źle i szybko pragnę je usunąć. Tylko usunąć niezawsze się
da.
A co tymczasem robi Makowa Panienka?
Kręci się, tańczy cały czas, cały dzień, żeby tylko zbrodniczy Kos nie porwał Emanuelowi cylindra i laseczki.
I pierwszą moją myślą było: "Czy ona nie ma nic lepszego do roboty? Czy się nie zmęczy? Dlaczego jej
się to nie nudzi? Dlaczego robi to dla nowo poznanego, niezbyt zachęcającego motyla"? I dlaczego tak
myślę?
A potem Makowa Panienka widząc, że jej taniec i czerwona sukienka nie podziałały, zabiera Emanuela do
mądrej makówki. Nie wstydzi się szukać pomocy, choć smutno jej, że zawiodła. Ona jednak dobrze o tym
wie. Nie zwala winy na Emanuela, który "mógłby się bardziej postarać.
Co myślicie?
Poruszyłaś, jak zwykle, trudną, bardzo trudną kwestię i nie bardzo wiem, jak to teraz, po samej lekturze, skomentować.
Nie wiem, jak odnieść się do wspominanej kwestii wszechobecnej interesowności.
To, że zapominamy o innych, przykre, ale prawdziwe.
Natomiast co do drugiej kategorii oczekiwania wdzięczności czy chociażby satysfakcji.
Nie twierdzę, że to dobrze, bynajmniej.
Myślę jednak, że jest to pewna prawidłowość wynikająca z samej natury człowieka.
I to nie tyle często oczekiwanie zalewania się łzami i dziękowania na kolanach.
To po prostu czasem chęć bycia potrzebnym, bycia blisko drugiego człowieka i widzenia, że to, co robimy, ma sens, a nie jest uczynkiem, który nikomu nic nie przyniesie i niczego nie zmieni.
Chęć bycia potrzebnym jest jak najbardziej na miejscu. Mnie chodzi o sytuacje, a takich jest większość,
gdy człowiek oczekuje jakiejś rekompensaty swojego wysiłku, czy to ze strony tego, kto pomocy potrzebuje,
czy też innych lub samozadowolenia z faktu, że „jest się lepszym”.
Mi wystarczy jak powie dzięki, ale nie chcę żadnej rekompensaty. A jak czasem i nawet nie podziękuje, to przecież nie powiem innym razem nie pomogę, bo nie podziękowałeś. Mi wystarcza, że pomogłem, że temu komuś jest lepiej. Najtrudniej jest wyciągnąć rękę wtedy, gdy nie wiesz jak pomuc i sam to robisz.
Makowa panienka? Czyli panienka tego co w takich ilościach pije wywar z maku ojjjj usunęłabym ten wpis.:)
@Magmar Oj, nie oglądało się dobranocek…
A niby jesteś starsza, to są wieczorynki z Twoich czasów…
@Magmar Tutaj ten konkretny odcinek bajki, o którą mi chodzi:
https://youtube.com/watch?v=VkTfgAVqKo8
Dlaczego zaczynasz? Nie odcinam się, bo dałam Ci słowo.
Jestem zdziwiony, że koleżanka Magmar nie zna tej czeskiej bajki.