Niedawno otrzymałam wyzwanie przetłumaczenia pewnego… wierszyka. Jako przyszły tłumacz literacki wyzwanie to podjęłam, a teraz wywiera się na mnie presję, bym swój przekład wrzuciła na bloga, więc to właśnie robię.
Jest to "Pieśń o Nimrodel", będąca dziełem wieszcza Tolkiena.
Jeżeli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej, to może na blogu pajpera coś się znajdzie, a jeżeli nie, to wszelkie skargi i zażalenia do niego, bo to on, pod grośbą kar okrótnych, zmusił mnie do publikacji tego wątpliwej jakości dzieła.
Miłej zabawy i… oszczędźcie, bo to mój pierwszy przekład…
##Pieśń o Nimrodel
Elfickie dziewcze żyło raz,
cód-panna, córa gwiazd,
trzewiczki srebrny siały blask,
pokryty złotem płaszcz;
Czoło gwiazda krasiła jej
i słał promienie włos,
niby słońce w konarach drzew,
wśród Lorien cudnych łąk.
Biała jej płeć i jasny włos,
gdy wolna niby ptak,
jak lipy listek biegła, co
z nim tańczy w lesie wiatr.
Gdy nad wodami Nimrodel
nuciła pieśni swe,
jak czyste srebro brzmiał jej śpiew,
gdy w toni gubił się.
Czy w światłość gdzieś, czy w cień i mrok
odeszła, nie wie nikt,
bo wśród dalekich szczytów gór
jej ślad już dawno znikł.
Daremnie elfów statek stał,
w przystani czekał jej,
gdzie wodą targał żywioł, szkwał,
gdzie góry w mocy swej.
Aż wiatr północny poniósł go
od brzegu elfów w dal
i zjękiem strasznym w sztorm go pchnął,
na łaskę zdał go fal.
Ląd zniknął już, gdy nastał świt
za pióropuszem fal,
zasłonił go w mgłę strojny szczyt,
w szarości odzian szal.
Lord Amroth swój skierował wzrok
na skryty w dali brzeg
i przeklął statek, który go
rozdzielił z Nimrodel.
Drzew w kwiecie strojnych był to pan –
wąwozów, gajów, kniej,
w krainie starej, dawno tam,
w przecudnym Lorien.
I jego właśnie dostrzegł ktoś,
jak niby z łuku strzał,
jak mewa, zniżająca lot,
w odchłanie morza wpadł.
Z włosami jego igrał wiatr,
płaszcz z piany okrył go,
a z dala był on niby ptak,
co leciał poprzez toń.
Zachodni brzeg przywitał ich,
lecz tam nie umiał nikt
powiedzieć, kim król Amroth był:
czy żywy i gdzie znikł.
Udane to tłumaczenie muszę przyznać 🙂 Gratuluję! Sam też nad czymś z Tolkiena pracuję, zresztą inspiracja, jak mniemam, wyszła z tego samego źródełka.
Też tak sądzę!
Towarzyszu, czas się zacząć bronić! 😀
Nie martwcie się towarzyszko, nasza wszechciumbaczna armia da radę każdemu 😀
Julitka, żaden ja tam znawca, choć Tolkiena lubię i to bardzo, więc moja opinia ze znastwa nie wynika, a z faktu, że moim zdaniem to świetna robota.
Nie będę oryginalna w mej opinii skromnej. 😉 Faaaaajniutkie i sympatyczne. 🙂
Bardzo fajne
Julitko, to jest świetne. Co prawda nie zdążyłam jeszcze zarazić się pasją do Tolkiena, ale to jest świetne.
Dzięki! 🙂
A co do pasji, masz wybór: Uciekać jak najdalej albo zostać wciągnięta z głową. Pośrednich rozwiązań nie ma.
Piękne, choć takie… smutne.
Amel, właśnie podsumowałaś Tolkiena w ogóle. 😀
Zgadzam się z Wami, dziewczęta!
Piękne tłumaczenie. Co prawda czasami odnosiłem wrażenie, że rymy Ci się troszeczke rozłaziły, ale to sporadycznie. Bardzo mi się podoba. Więcej takich rzeczy poproszę.
@Ambulocet Możesz wskazać konkretne fragmenty? Może da się jeszcze poprawić…