Morze… cierpień?

Coraz więcej ludzi tak określa nasz biedny, smutny, w wojnie pogrążony świat. I o tym dziś trochę pogadam, inspirując się własnymi przemyśleniami i rozmowami z różnymi ludźmi.
##Ale o co chodzi?
Jak postrzegacie świat? Jako dobry, czy jako zły?
Odpowiedzcie sobie na to pytanie i to tak właśnie, jednoznacznie, bez żadnych "chyba" lub "ale". Przemyślcie tę odpowiedź, bo ona jest bardzo ważna. Ważna jest dla nas, bo poniekąd wpływa na nasze działania i emocje. Przynajmniej ja tak uważam.
##Dlaczego ja uważam, że świat jest…
Dobry?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Rozglądam się po świecie i widzę dużo zła. Tak, jest go ogromna ilość. Przewala się po świecie falami i można wręcz przypuszczać, że w nim toniemy. Ja sama zanurzam się czasem z głową.
Podam jednak kilka przykładów:
– Wyobraźcie sobie, że bierzecie białą kartkę. Kładziecie ją przed sobą na stole i podziwiacie jej nieskazitelną biel. Potem bierzecie czarną kredkę i rysujecie na samym środku kartki wielką, niekształtną plamę (nie na tyle wielką, by pokrywała połowę kartki).
Co zobaczy osoba widząca, gdy weźmie kartkę? Biel, czy czerń?
– Potem weźcie inną kartkę i pomażcie czarną kredką jej połowę.
Co zobaczy osoba widząca? Biel czy czerń?

W pewien sposób nasze biedne mózgi są zaprogramowane na dostrzeganie zła na pierwszym miejscu. One jak radary wykrywają je i nigdy nie omieszkają nam tego zakomunikować, osłabiając naszą wiarę we wszystko.
Dlaczego tak jest – nie wiem, ale tak jest.
Trudniej nam dobro dostrzec, a już niemożliwym wydaje się dostrzeżenie dobra w złu, jakie widzimy lub jakiego doświadczamy.
Czy mamy prawo wymagać od siebie lub innych takiego wysiłku?
Chyba nie, ale…
##Pójście na łatwiznę?
Uważam, że osoby, które świat widzą jako morze cierpień, jako rzecz, która "do niczego się nie nadaje" lub jako miejsce pełne zła idą na łatwiznę.
Jeżeli życie jest grą, to wybierają level Easy/Basic.
Wiara w to, że świat jest dobry, to taki jakby Level Hart. Jest o wiele trudniej, ale i scores są potem jakby wyższe, a i satysfakcja – o wiele większa.
Sądzę, że ci "mądrzy" ludzie czerpią z życia o wiele mniej niż my, "głupi".
Gdy mówimy, że świat jest piękny, uśmiechają się z pobłażaniem i kiwają głową, jeżeli nawet nie kontrargumentują. Uważają nas za dzieci, podczas gdy sami są bardzo krótkowzroczni.

##Naiwni?
Może my, ludzie postrzegający świat jako dobry, jesteśmy nawet naiwni…
Nie, nie zgadzam się z tym!
Mam wręcz wrażenie, że jesteśmy dojrzali ponad miarę, ponad miarę dorośli. Bo, jak to mawiał pewien francuski artysta, "prawdziwą mądrością jest czerpać radość z życia" (cytat niedosłowny, bo dosłownego nie pamiętam).

##Gra Pollyanny
Jeżeli nawet nie jesteśmy w stanie dobra dostrzec gołym okiem, a to akurat faktycznie jest często niemożliwe, musimy poszukać głębiej. Musimy, jak Pollyanna, znaleźć rzeczy, z których możemy się cieszyć.
Na początku to jest trudne, ale potem – coraz ciekawsze i łatwiejsze.
Czy sama stosuję tę zasadę?
Nie, niezawsze! Zaskoczeni? 🙂
Tak, czasem jest bardzo trudno ją stosować. Ale nawet, gdy jej nie stosuję, wierzę że… świat jest dobry!

##Pewien Cytat
Zacytuje tu wypowiedź pewnej osoby bez ujawniania jej tożsamości. Mam nadzieję, że się nie obrazisz na mnie za to, a Twoje słowa oddają dokładnie to, co akurat chcę powiedzieć:
"To nie jest kwestia normalności.
Nie wiem, jaka pogoda jest u Ciebie, ale wyjdź na dwór, posłuchaj drzew, ptaków, wiatru. […] I nawet gdyby każdy z nas, każdy człowiek zapałał nienawiścią, to wciąż istniałoby dobro, którego byśmy nie skazili. Ludzie są zbyt mali, by prawdziwie uczynić ten świat złym."
I to jest, moi kochani, prawda!
Nawet, gdybym w istotach ludzkich nie dostrzegała dobra, uważałabym świat za piękny, bo został stworzony przez Boga!
I kolejny cytat (już ostatni od tej osoby):
"I widział Bóg wszystkie rzeczy, które był uczynił: i były
bardzo dobre.

Świat byłby zły z pewnością, gdyby to człowiek budował świat. Ale na szczęście tak nie jest".
Możecie mi odpowiedzieć, że może i tak, może to nawet Bóg stworzył świat, ale człowiek ten świat niszczy.
A zastanawialiście się kiedyś nad tym, ile człowiek wniósł do tego świata, który niszczy? Bo to, że niszczy, to prawda. Ile człowiek buduje, ile rozwija…
##Dla nich!
Tym razem przytoczę moją własną wiadomość prywatną, wysłaną tutaj, na Eltenie (po małej edycji):
"Pragnę jeszcze na chwilę wrócić do poprzedniej dyskusji.
Youtube, ni w pięć ni w dziewięć, podsunął w składance Youtube Mix taką perełkę:

Słuchając tego pomyślałam sobie, że m.in dlatego walczę, by wierzyć, że świat jest dobry. Bo oni kiedyś po to walczyli i zginęli, żebym ja miała jak w to wierzyć. Wtedy wierzyć było trudniej. O wiele trudniej!
Powiesz pewnie, że choć krew się nie leje, to jednak ludzie niszczą siebie nawzajem. Tak, to prawda. Tylko oni jednak walczyli, a nasza sytuacja się różni. Oni nie mieli wyboru, musieli walczyć i – w pewien sposób – niszczyć. My nie musimy. Nie tak!
Oni mieli nadzieję, że my docenimy piękno świata, jaki dla nas wywalczyli, albo raczej o jaki walczyli.
No to doceniam! Żeby ich walka nie poszła na marne"!
Tak więc gdyby nawet świat naprawdę był zły, zrobiłabym wszystko, by był dobry. By móc im powiedzieć "Słuchajcie, nie fatygowaliście się na marne! Wasza krew nie została przelana za nic"!

##Kończąc
Wiem, że tych, którzy wierzą jak ja, nie musiałam przekonywać, a Ci, którzy sądzą inaczej, nie zostaną przekonani. Cóż, mam przynajmniej nadzieję, że kogoś troszkę zmotywowałam w to lipcowe popołudnie.
Te przemyślenia płyną z serca i często są nieuporządkowane.
Może coś do nich dodam lub je zmienię, by objaśnić to, czego teraz nie zdążyłam wyrazić.
Tymczasem…
Świat jest dobry! Świat jest dobry i piękny!
Pamiętajcie o tym, ale pamiętajcie też, że to m.in od Was zależy!
Wierzycie w samospełniające się przepowiednie? Ja tak!
Świat jest piękny!
Buziaki dla Was,
Papa
PS. Nie, nie piszę tego tekstu w jakimś uniesieniu. Mój humor nie jest szczególnie dobry. Czuję się akurat po prstu… fine, więc ten twór nie jest wymysłem chwili. 🙂

40 thoughts on “Morze… cierpień?

  1. Piszesz, Uważam, że osoby, które świat widzą jako morze cierpień, jako rzecz, która „do niczego się nie nadaje” lub jako miejsce pełne zła idą na łatwiznę.
    Może im trudniej dostrzec dobro przez pryzmat złych doświadczeń brałaś to od tej strony?
    Osoba wychowana w atmosferze miłości kochana mamusia tatuś wszędzie zawiezie prywatna szkółka ma więcej możliwości dostrzeżenia dobra.
    Dojrzewa w nim niemal jak w kokonie albo szklarni.

    Nie każdy tak ma.
    Naprawdę.

  2. Kiedy zaczęłam czytać wpis i jego pytanie na początku od razu pomyślałam:
    świat jest dobry, bo stworzył go Bóg, a On chce tylko dobra i piękna.
    Zło stworzyli sobie ludzie, a Bóg stwarzając ich wolnymi nie mógł im tego zabronić.
    Często mi przeszkadza ludzka bezmyślność, przeraża ogrom cierpienia, którego niejednokrotnie sama doświadczam, ale cały czas wierzę, że to wszystko jest po coś, a po co?
    Tego dowiem się w niebie.
    Tak myślę ja, człowiek wiary prostackiej.
    Celowo mówię prostackiej, nie prostej, bo wiara prosta zakłada pokorę, a tej miciągle brakuje hehe 🙂

  3. Julitko czy widziałaś kiedyś ludzkie cierpienie. Matkę zostawiającą trójkę małych dzieci, zgwałconą dziewicę, człowieka uzależnionego zniewolonego przez nałóg, weterana wojennego, który nie może zapomnieć o traumie.
    Mam przyjaciółkę, która adoptowała czworo niepełnosprawnych dzieci i nie trąbi na prawo i lewo, że świat jest dobry.
    Fajnie jest sobie siedzieć przed komputerem i pisać wg mnie to jest pójście na łatwiznę, nie koniecznie tak musi być.
    Jest przecież pomoc wolontariacka, różni ludzie jej potrzebują.

    Myślałaś o tym?
    Warszawa oferuje wiele takich możliwości.
    Na dzień 19 lipca 2019 stwierdzam, że jesteś niewiarygodna w tym wpisie, ale to nie znaczy, że nie zmienię poglądów.
    Powiedz nam co robisz żeby czynić dobrze, może ja się czegoś od CIebie nauczę?
    Ile pięknych definicji ddobra można przeczytać, co z praktyką?

  4. @Magmar, ale to przecież nie o to chodzi, jaka jest autorka tego wpisu… Sam miałem dawno temu fazę na wolontariat, no i weź mi powiedz, gdzie by się niewidomi w tym kierunku mogli realizować.
    Znam co najmniej dwóch gości leżących w życiu do góry anteną, no i jeden postrzega świat jako dobry, a drugi jako zły.
    Więc wniosek z tego taki, że po pierwsze postrzeganie świata jako dobry nie powoduje z automatu, że się ktoś będzie angażował w aktywność społeczną.
    A czy ekstremalnie negatywne doświadczenia życiowe powodują, że się świat będzie postrzegać negatywnie? Jest to zgodnie z wpisem metoda łatwiejsza, no i jak się go chce postrzegać negatywnie, to i negatywne doświadczenia nie są potrzebne, ale z drugiej strony można podać przykłady ludzi z marginesu, albo innego dna uzależnień i innych, którzy się z tego dźwignęli.
    Nie chcę się licytować na nieszczęścia, czy większe ma do przerobienia zgwałcona nastolatka, czy ślepiec, który świata nie widział i prawdopodobnie do końca życia nie zobaczy, a i jeszcze bardziej dramatyczne niepełnosprawności możnaby wymienić, no i w każdym przypadku jest jakieś pole decyzji konstruktywnych i rozwojowych, albo drugie – destruktywnych.
    No i jak wyżej, jakieś mocno negatywne warunki zewnętrzne powodują jeśli nie często, to przynajmniej czasami, właśnie motywację w dążeniu do rozwoju.

  5. Jakoś tak to jest, że zło i brzydota krzyczą, a dobro i piękno szepczą. Zawsze tak było, a Bóg, uosobienie dobra i piękna, przychodzi w lekkim powiewie. Czy świat jest dobry? Wierzę, że tak i że dobrzy, z natury, są ludzie, niestety potrafimy tę naturę bardzo wygiąć, nagiąć, przekreślić nawet. W życiu jednak częściej pod górkę niz z górki, ale tak chyba ma być, bo inaczej nudno by było i jakoś tak bez celu.

  6. Tak Grzezło np. świetlice socjoterapeutyczne można pomagać trudnej młodzieży w lekcjach i po prostu być.
    Za dużo widziałam hipokryzji na swoich studiach.
    Panienki z dobrych domów chciały pracować z tzw. marginesem społecznym i nie mogły przejść jednego zadania terapeutycznego polegającego na wymyślenie przekleństw na wszystkie litery alfabetu.
    To taki przykład pierwszy z brzegu. więc wybaczcie mnie przekonuje praktyka, a nie to co człowiek wypisuje na blogu.
    Nie znam Julity osobiście więc mogę się mylić co do jej osoby.
    Szczególnie, że czegoś wyrzekła się dla mnie za co jej dziękuję, mówię ogólnie.

  7. @magmar, zaciekawiłaś. No i jakiś niewidomek w takiej świetlicy pracował skutecznie dłużej niż miesiąc?

  8. Mamy paru psycholog ów pedagodzy też się znajdą np. ALina Koralewska z Opola.
    STarsza kobita jest masażystką, ale wiem, że ma różne doświadczenia pedagogiczne oprócz tego.

  9. Nie mówię, że nie, ale nie zmieniając tematu, czy wiadomo, że na drugim albo trzecim roku studiów pracowała jako wolontariuszka w świetlicy dla trudnej młodzieży?

  10. Magmar, a jeszcze dopytam, miałaś takie doświadczenia, czy taką możliwość, bo to z wypowiedzi nie wynika, a jak wspomniałem, jest ciekawe.

  11. @Magmar Czy uważasz, że to, że nie pracuję z, jak to ujęłaś, ludźmi z marginesu (Cóż za specyficzne określenie!) skreśla mnie lub zakazuje w jakikolwiek sposób wyrażać opinię, jaką wyraziłam?
    Zgadzam się we wszystkim z tym, co pisze Grzegorz.

  12. Poza tym ja pisałam wyraźnie o wyborze. Czasem tego wyboru faktycznie może nie być. Wielu ludzi jednak dokonuje świadomego wyboru między tymi dwiema postawami i nie jest do tego w żaden sposób zmuszonych.
    Przypadki, o których pisałaś, są straszne. Bardzo częste, ale straszne. Tym niemniej nie każdy z nas jest zgwałconą dziewicą lub osamotnioną matką, a i one często prezentują postawę bardziej optymistyczną niż wiele, jak to uroczo sformuowałaś, „panienek z dobrych domów”.
    A jeżeli „panienka z dobrego domu” także zmaga się z problemami? Z problemami zupełnie innymi niż zgwałcona dziewica, ale jednak poważnymi, odpowiednimi właśnie dla niej, na jej miarę ciężkimi? Ona też musi dokonać wyboru i może stwierdzić, że świat jest zły.
    Jeżeli natomiast mamy do czynienia z przypadkami ludzi, z którymi życie nie obeszło się łaskawie, to właśnie w naszej mocy i naszym obowiązkiem jest pokazać im, że świat jest dobry.

    Czy słyszałaś o jakiejś świetlicy socjoterapeutycznej lub placówce opiekuńczej w Warszawie, w której pracują osoby niewidome? Chętnie zgłosiłabym się tam na wolontariat, bo od dawna marzę, by pomagać dzieciakom.
    Miałam nawet pracować z nimi kiedyś w Łodzi z projektu szkolnego, ale tenże nie wypalił niestety i skończyło się na niczym.
    P. Alinę znam. Wspaniały człowiek!

  13. Albo napiszę tutaj, bo w sumie dlaczego nie. Nie poszłam tą drogą, bo chciałam żeby człowiek pozostał dla mnie człowiekiem a nie studium przypadku.
    Tzw. wypalenie zawodowe, które jest w kkażdej dziedzinie.
    Nie wyobrażam sobie siebie pracującej od 8 do 15 z przypadkami.

    Teraz z prawdziwym zaangażowaniem mogę i chcę pomagać tym, na których mi zależy i którzy mnie potrzebują, bo jestem w to zaangażowana całym sercem!
    Jeśli mogę posłużyć się swoją wiedzą tym lepiej dla mnie i chyba dla nich.

  14. @Magmar Jeszcze jedno:
    Czasem piszesz o miłości, o życiu, o uczuciach. Wyrażasz swoją opinię na dany temat. Czy wtedy zastanawiasz się, co czułaby np. matka-alkoholiczka lub porzucona dziewczyna w ciąży?
    Nie, nie sądzę. Wyrażasz swoją opinię na dany temat, mając na myśli ogół ludzi. Te 90, 80, a niechby i 60% ludzi na Ziemi.

  15. @grzezlo open source to też swego rodzaju wolontariat, zwłaszcza, jeżeli mówimy o projektach mających realny wpływ na życie ludzi. Mówię tu o rzeczach typu chociażby NVDA, która wielu niewidomym z krajów trzeciego świata, dała niesamowity dostęp do informacji i znacznie lepszej edukacji, którego by inaczej nie mieli. Wszelkie projekty celowane w Afrykę, których trochę jest, też się zdecydowanie zaliczają do tej grupy.

  16. @Magmar Ciekawe jest Twoje spojrzenie. Jeżeli bałaś się, że będziesz ludzi traktować jako studium przypadku, oznacza to, że po prostu nie byłaś gotowa psychicznie na wolontariat.
    Prawdziwi wolontariusze z powołania nigdy tak tego nie traktują. Jest to praca niezwykle męcząca, wyczerpująca pod względem psychicznym, ale wolontariusz z powołania będzie całym sercem zaangażowany w sprawę podopiecznego. Jeżeli coś się nie powiedzie w tej sprawie, on to także odczuje głęboko w sobie. Czy to profesjonalne? Nie, ale za to prawdziwe.

  17. Nie mówię o wolontariacie mówię o pracy w zawodzie. To jest różnica prawda? Poza tym np. jeśli mówię, że nie chcę mieć dziecka czy psa i stawiam sprawę uczciwie od początku to jest przejaw dojrzałości czy niedojrzałości.
    Wolontariacko się chętnie udzielam, ale to co innego. Tak czasem zastanawiam się co by czuła matka alkoholiczka wyobraź sobie.
    Więcej nawet czasem zastanawiam się co Ty czujesz.
    Potrafisz być dobra mimo wszystko dla tych, którzy

  18. Choć w sumie nie jest zto związane z tematyką tego bloga, to…
    fajnie, że się udzielasz. Jak i gdzie, jeżeli można spytać? Może byłabyś dla mnie inspiracją…
    Ucięło Ci komentarz, czy tak to miało wyglądać?

  19. I tak już odbiegliśmy od tematu, a przy lekturze tych komentów mi się stary dowcip przypomniał, to go napiszę, a co…
    – Dlaczego kobiety całują się na powitanie?
    – Bo nie mogą się ugryźć.

  20. A tak właściwie, czy świat musi być dobry albo zły? Świat jest po prostu światem i to nasze otoczenie determinuje jakim jest on dla nas. A poniewarz jakoś tak jesteśmy zaprogramowani że zapamiętujemy raczej negatywne doświadczenia, no to potem jest sporo miejsca na banały w rodzaju dobro szepcze. Zło jest właściwie przeciwnym biegunem dobra więc dla czego miałoby być go więcej?

  21. Dla mnie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, to nie jest albo czarne albo białe. Pozytywne patrzenie ma swoje zalety i wady tak jak negatywne.
    Ja patrzę raczej negatywnie, na pewno nie uważam, że Bóg cudowny tylko ludzie grzeszni i beznadziejni.

  22. Bóg stworzył świat dobrym, a człowieka bardzo dobrym, więc dla mnie sprawa jest oczywista.
    To człowiek przez grzech spowodował istnienie zła.
    A co do cierpienia to wierzę, że skoro jest dane, to i Bóg da łaskę, że człowiek go p[rzetrzyma.
    I nie jest to takie tam moje teoretyzowanie, wiem o czym piszę, ale tu nie miejsca na uprawianie prywaty 🙂

  23. Tak się jeszcze zastanawiam, jak po czasie czytam ten wpis:
    Życie ostatnio trochę dało mi się weznaki. Problemów, na moją niewielką miarę, jest całkiem sporo. Trudno, bardzo trudno wierzyć, że świat jest dobry. Nie chce mi się rodzić dzieci na taki świat. Ale był tu poruszony problem np. zgwałconej dziewicy i innych osób "po przejściach". Nie trzeba przecież na prawo i lewo "trąbić", że świat jest dobry. W takiej sytuacji jest to praktycznie niemożliwe. Cały szkopuł tkwi w tym, żeby to dobro, tę nadzieję, jednak mimo wszystko gdzieś odnaleźć. W sobie, a jeżeli nie w sobie, to w innych. To naszym zadaniem jest znaleźć nadzieję dla zgwałconej dziewicy, samotnej matki i uzależnionego człowieka. Jeżeli nie pomocą w odrabianiu lekcji, to choćby garnkiem zupy, ciepłym uśmiechem, a niechby i modlitwą.

Skomentuj grzezlo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *