Śpiewał o czarze i jego władcy,
O ranie, mieczu, zdradzie i kłamcy,
Źle nagim jak ostrze, miecz kłujący,
Lecz wtem Felagund głos wzniósł dźwięczący.
I pieśń zabrzmiała o ukojeniu,
O walce, buncie, o wybawieniu
Ufności wielkiej, wierze, wolności,
O zmianie, nadziei i radości,
O pustych sidłach, więzach zerwanych,
lochach próżnych, łańcuchach strzaskanych.
I grzmiała ta pieśń jak świat szeroki,
Mocniała, leciała pod obłoki.
"Czar już", pomyślał Finrod, "dość wielki"
W słowa ujął moc i pokój wszelki
W magię uzbrojon wszelaką i moc.
I ptaków śpiew zabrzmiał w ciemną tę noc,
W Nargothrondzie, elfickiej krainie
Śpiew morza, co nigdy nie przeminie,
Z daleka, gdzie piasek plaży białej
Londu wiecznych, krainy wspaniałej.
Lecz cóż… Ciemność wciąż wzbiera, czar pryska…
Walinor krwią plami, łzy wyciska,
Tam, za morzem, gdzie Nioldorów zmaza
Gdzie ucieczka i kradzieży skaza,
Na możu statek, żagiel bieleje,
W dal odpływają, wiatr zimny wieje,
wilk wyje, kruk smętnie pieśń zawodzi,
Lodu bryła pęka, w morze schodzi,
Jeńcy Angbandu wznoszą lamenty,
Grzmot tnie wody wzburzone odmęty
I Felagund padł przed tronem
Weźcie z Dawidem pozbierajcie te tłumaczenia gdzieś i może coś z nimi zróbcie, bo to złoto jest. 🙂