Ostatnio charakter moich rozmów z Bogiem zmienił się. Zdaje mi się, że zmieniliśmy się oboje, choć to oczywiście nieprawda, choć to tylko ja się zmieniłam.
Zmieniła mnie ludzka zawiść, zazdrość, pogarda, chęć zemsty, jad w ludzkich słowach i czynach…
Wciąż staram się iść z głową podniesioną i nieść swoją lampę, oświecając tym drogę ludziom przed sobą, ale jest to, zdaje się, coraz trudniejsze.
Czasem więc podnoszę głowę i, patrząc Ojcu w oczy, zadaję tylko jedno pytanie: "Jak Ty to robisz"?
Bo skoro tak trudno jest znieść jednego, dwóch, trzech bliźnich, to jak można znieść siedem miliardów Twoich własnych stworzeń, które mają Cię w dupie?
Przez tą sytuację na Eltenie, czy co?
Między innymi.
Problem w tym, że nie ma żadnej sytuacji.:) Został ustanowiony pakt o nieagresji więc… po co te złe emocje, Julitko. Pogoda jest taka piękna!
@Magmar
Uderz w stół…
Myślenie przyczynowo-skutkowe. Taaaak ostatnio miałyśmy kosę i to sporą, a teraz został ustanowiony pakt o nieagresji to chyba dobrze? Nie wiem, może masz jeszcze kosę z kim innym nie wnikam.
Ze mną masz spokój nawet Bóg Adamowi i Ewie postawił taki mały tyci tyci warunek. Jeden owoc.
I Ty jesteś tym Bogiem?
Ależ skąd. Jestem zwykłym śmiertelnikiem. Nigdy nie porównywałam się do Boga ktoś inny na ELtenie mianuje się Bogiem, ale nie ja, Julitko, oj, nie ja!
Mówię, że nawet Nieskończony stawia ludziom warunki, a co dopiero taki nędzny robak jak ja.
Boga jak dla mnie nie ma, stad twoja handra, wierzysz w cos, co nie istnieje. Jest mi przykro…
To chyba nie do mnie, Nunoniczny, bo mam się świetnie. Pogoda taka piękna zaraz popluskam się w jeziorze.
Chandra jest raczej stąd, że tak mało osób w Boga wierzy. Naprawdę wierzy.
TO już chyba taka dola rodzica, że musi znosić swoje dzieci jakie by tam one nie były.
Ja myślę, że On się cieszy i Tobą, i mną i tymi, którzy wierzą. A w tych, co nie wierzą On ciągle wierzy i czeka.
To jest wyraz Jego miłości. Miłości aż po krzyż.
Ale jest też zmartwychwstanie, więc trzeba wciąż wierzyć i mieć nadzieję.
Ale oczywiście wiem, że to jest łatwiej wystukać na klawiaturze niż zastosować w życiu.
To był raczej wyraz podziwu dla Niego.
Wierzę bowiem, że nawet Boga pewne rzeczy muszą ranić. Ranić cierniami w głowie i biczami wbitymi w ciało.
nuno moje slowa.
Nuno, ale jak ten tekst ma się do Twoich słów?
„które mają Cię w dupie?” Nie wiem czy to są najlepsze słowa, którymi osoba wierząca modli się do Najwyższej Instancji. Mogę się nie znać.
Na mój mały rozumek do Boga zwraca się z szacunkiem używając najbardziej wyszukanych słów chyba… Mogę się mylić.
Jeśli skomentowawszy tę małą drobnostkę obraziłam w jakiś sposób autorkę tego bloga – najmocniej przepraszam.
W ostatnim komentarzu tautologia byla użyta celowo.
Bóg nie jest nieosiągalny. Zostaliśmy stworzeni na jego obraz i podobieństwo, a on stał się do końca jednym z nas, przybierając materialne ciało i krew.
„Czego się lękasz? Jeżeli jesteś ze mną, kto się ośmie-
li dotknąć ciebie? Jednak cieszę się niezmiernie, że mi mówisz swoje
obawy. Córko moja, mów mi o wszystkim tak prosto i po ludzku,
sprawisz mi tym wielką radość; ja cię rozumiem, bo jestem Bogiem-
Człowiekiem. Ta prosta mowa serca twojego milsza mi jest
aniżeli hymny układane na cześć moją. Wiedz, córko moja, że im
mowa twoja jest prostsza, tym więcej mnie pociągasz ku sobie. A te-
raz bądź spokojna przy sercu moim, połóż pióro, a szykuj się do
wyjazdu.”
(Kowalska Faustyna, „Dzienniczek”).
Fajnie, że poruszasz tę kwestię. Będę musiała szerzej ją omówić.
Zatem cieszę się, że CIę skłoniłam do refleksji.
Bóg nie musi wierzyć, On wszystko wie!
Osobiście szczerze i głęboko wierzę w Boga i twój tekst mnie bardzo wzruszył. Nie ma znaczenia to, skąd się bierze twój smutek, twój żal, twoja złość. Faktem jest, że Bóg ma nas te siedem miliardów i każdego znas z osobna kocha i to miłością taką, jakiej absolutnie nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Uciekamy od Niego, obrażamy się na Jego zasady, a On wciąż nas kocha, ciągle nas przywołuje. I to jest niesamowite, przedziwne i wspaniałe. Świadczy też o niesamowitości, wielkości Boga, który znosi nas, którzy siebie na wzajem czasem znieść nie możemy.