Rozmowy z Bogiem, czyli… Jak Ty to robisz?

Ostatnio charakter moich rozmów z Bogiem zmienił się. Zdaje mi się, że zmieniliśmy się oboje, choć to oczywiście nieprawda, choć to tylko ja się zmieniłam.
Zmieniła mnie ludzka zawiść, zazdrość, pogarda, chęć zemsty, jad w ludzkich słowach i czynach…
Wciąż staram się iść z głową podniesioną i nieść swoją lampę, oświecając tym drogę ludziom przed sobą, ale jest to, zdaje się, coraz trudniejsze.
Czasem więc podnoszę głowę i, patrząc Ojcu w oczy, zadaję tylko jedno pytanie: "Jak Ty to robisz"?
Bo skoro tak trudno jest znieść jednego, dwóch, trzech bliźnich, to jak można znieść siedem miliardów Twoich własnych stworzeń, które mają Cię w dupie?

22 thoughts on “Rozmowy z Bogiem, czyli… Jak Ty to robisz?

  1. Problem w tym, że nie ma żadnej sytuacji.:) Został ustanowiony pakt o nieagresji więc… po co te złe emocje, Julitko. Pogoda jest taka piękna!

  2. Myślenie przyczynowo-skutkowe. Taaaak ostatnio miałyśmy kosę i to sporą, a teraz został ustanowiony pakt o nieagresji to chyba dobrze? Nie wiem, może masz jeszcze kosę z kim innym nie wnikam.
    Ze mną masz spokój nawet Bóg Adamowi i Ewie postawił taki mały tyci tyci warunek. Jeden owoc.

  3. Ależ skąd. Jestem zwykłym śmiertelnikiem. Nigdy nie porównywałam się do Boga ktoś inny na ELtenie mianuje się Bogiem, ale nie ja, Julitko, oj, nie ja!

  4. Ja myślę, że On się cieszy i Tobą, i mną i tymi, którzy wierzą. A w tych, co nie wierzą On ciągle wierzy i czeka.
    To jest wyraz Jego miłości. Miłości aż po krzyż.
    Ale jest też zmartwychwstanie, więc trzeba wciąż wierzyć i mieć nadzieję.
    Ale oczywiście wiem, że to jest łatwiej wystukać na klawiaturze niż zastosować w życiu.

  5. To był raczej wyraz podziwu dla Niego.
    Wierzę bowiem, że nawet Boga pewne rzeczy muszą ranić. Ranić cierniami w głowie i biczami wbitymi w ciało.

  6. „które mają Cię w dupie?” Nie wiem czy to są najlepsze słowa, którymi osoba wierząca modli się do Najwyższej Instancji. Mogę się nie znać.
    Na mój mały rozumek do Boga zwraca się z szacunkiem używając najbardziej wyszukanych słów chyba… Mogę się mylić.
    Jeśli skomentowawszy tę małą drobnostkę obraziłam w jakiś sposób autorkę tego bloga – najmocniej przepraszam.

  7. Bóg nie jest nieosiągalny. Zostaliśmy stworzeni na jego obraz i podobieństwo, a on stał się do końca jednym z nas, przybierając materialne ciało i krew.
    „Czego się lękasz? Jeżeli jesteś ze mną, kto się ośmie-
    li dotknąć ciebie? Jednak cieszę się niezmiernie, że mi mówisz swoje
    obawy. Córko moja, mów mi o wszystkim tak prosto i po ludzku,
    sprawisz mi tym wielką radość; ja cię rozumiem, bo jestem Bogiem-
    Człowiekiem. Ta prosta mowa serca twojego milsza mi jest
    aniżeli hymny układane na cześć moją. Wiedz, córko moja, że im
    mowa twoja jest prostsza, tym więcej mnie pociągasz ku sobie. A te-
    raz bądź spokojna przy sercu moim, połóż pióro, a szykuj się do
    wyjazdu.”
    (Kowalska Faustyna, „Dzienniczek”).
    Fajnie, że poruszasz tę kwestię. Będę musiała szerzej ją omówić.

  8. Osobiście szczerze i głęboko wierzę w Boga i twój tekst mnie bardzo wzruszył. Nie ma znaczenia to, skąd się bierze twój smutek, twój żal, twoja złość. Faktem jest, że Bóg ma nas te siedem miliardów i każdego znas z osobna kocha i to miłością taką, jakiej absolutnie nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Uciekamy od Niego, obrażamy się na Jego zasady, a On wciąż nas kocha, ciągle nas przywołuje. I to jest niesamowite, przedziwne i wspaniałe. Świadczy też o niesamowitości, wielkości Boga, który znosi nas, którzy siebie na wzajem czasem znieść nie możemy.

Skomentuj Julitka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *