Kiedy jest w porządku, to często od Ciebie zależy, czy na Twojej orbicie będzie ktoś krążył. Tych ktosiów może być dużo, może być mało, nigdy do końca nie wiadomo.
Ale gdy jest naprawdę, naprawdę źle, zostajesz sam. No i ew. Twoja wiara. Nie ma przy Tobie nikogo, bo nikogo być nie może.
To nie Twoja wina. Ba – to nie jest nawet wina tych wszystkich ludzi. Tak już jest. Chyba tak musi być.
Narodziny, cierpienie, śmierć
Sukces ma wielu ojców, porażka jest sierotą
To ja innym cytatem, Angielskim się posłużę.
Prymitywnym, a jednak jakim prawdziwym:
"Life’s a bitch and then you die."
O czymś podobnym pisałem kiedyś na moim blogu.
Piecberg utrafił niestety w sedno. 🙁
Masz rację, Julito. Muszę o tym częściej pamiętać.