Jeżeli mi ktoś powie…

A niech ktoś znowu sprobuje mi powiedzieć, że "ten świat schodzi na psy" i "jest upadek obyczajow", i
"coraz gorzej", i "ciężko" jest! Niech podejmie choćby ułamek takiej proby! Jeżeli kierowca autobusu,
ktorym mam sama dostać się gdzieś tam wychodzi z szoferki tylko po to, by mi pomoc wejść do autobusu,
jeżeli pomocne dłonie wyciągają się z obu stron, bym mogła do niego wejść, jeżeli już w środkach komunikacji
miejskiej p. Knapik swoim miłym głosem informuje mnie o każdym przystanku, jeżeli przyjazna duszyczka
pomaga mi dojść na przystanek lub przejść przez ruchliwą ulicę w momencie mojego wachania, jeżeli sąsiadka
w autobusie przyjaźnie zagaduje o kierunek studiow i życzy miłego dnia, jeżeli jestem informowana o tym,
jaki autobus na przystanek podjeżdża jeszcze przed moim pytaniem o niego, to ja nie wierzę, że świat
może być zły! Moja podruż autobusem i tramwajem była tylko elementem treningu, ale w żadnym jej momencie,
jeżeli bym tylko chciała, nie musiałabym nigdzie iść sama. I tu nie chodzi o to, że się "wysługiwałam".
A niby dlaczego nie miałam przyjąć zaoferowanej pomocy? Odmowić, zamknąć się we własnej skorupie "samodzielności"?
Pokazać, że pomagać nie warto? Sama też bym potrafiła, ale przecież nie o to chodzi…
Dobra w ludziach pod dostatkiem, widzimy się często raz w życiu, ale tego dobra trzeba po prostu umieć
szukać i znajdować. I jeżeli każdy z Nas (Powtarzam – każdy, z NAS) zrobi tylko "krok więcej" niż powinien,
to żadne białe laski, kule, wozki nie będą mieć znaczenia, bo po prostu otrzymamy pomoc i w naturalny
sposob zwrocimy ją, w miarę swoich możliwości. Świat jest piękny, a ludzie – dobrzy, PRZYJMIJMY TO WRESZCIE
DO WIADOMOŚCI!

11 thoughts on “Jeżeli mi ktoś powie…

  1. Hej! Zgadzam się z tym całkowicie. Całkowiciuśko. Ja często jeżdżę sama pociągami i nie zdarzyło mi się
    tak, że jak poprosiłam o pomoc, to mi jej odmówili. Ani nie zdarzyło się tak, żebyktoś kto zaproponował
    mi pomoc, w powieszeniu kurtki, czy ułożeniu torby na górze, bym odmówiła. Teoretycznie naprawę bym sobie
    poradziła, ale to fakt, trzeba ludziom pomóc pomagać. 😀

  2. ale zawsze jest ten problem, jak z jednej strony wiem, że pomc mi bardziej przeszkodzi niż pomoże, 🙂 i co teraz, odmówić, czy się zgodzić, bo wytłumaczyć jest często trudno i nie ma czasu, jak w trakcie przejścia czy czegoś tam

  3. Witam! Zgadzam się co do kwesti, iż trzeba ludziom pomagać. Niestety! Zdarza się tak, że nie wszyscy mają uczciwe zamiary. O to przykłady z mojego życia. Przez ostatnie trzy lata studiowałem w Siedlcach i spotykałem się z różnymi reakcjami. Najbardziej mnie „upokorzyło” to iż w siedleckiej galerii przez jednego mężczyznę zostałem posądzony o udawanie osoby niewidomej. Kolejnym przykładem może być to, iż nie którzy ludzie nie rozumieją to, iż mam prawo poruszać się bez opiekuna. Wiadomo, że byłoby łatwiej, lecz jak nie studiuje się w swoim mieście to nie będzie brało się na każde zawołanie asystenta zatrudnionego na uczelni, gdyż oni mają też swoje życie prywatne, a jak się jest się w swoim mieście rodzinnym to wiadomo, że rodzice wiecznie żyć nie będą co oznacza, że trzeba w pewnym momencie zacząć samodzielne podróżowanie im wcześniej tym lepiej. Następnym przykładem jest to, iż ze względu różnicy kalendarzowej co do świętowania cerkiewnych świąt pewnego razu kiedy zostałem na wikend w Siedlcach jechałem do cerkwi w Mińsku Mazowieckim pewien człowiek podczas zatrxzymywania się pociągu na jednej ze stacji w trakcie jak piłem sobie kolorowy napój nagle wyrwał mi go i uciekł z pociągu, przed czym w czasie prowadzenia mnie na dworzec kolejowy na prośbę znajomego jednej z moich koleżanek wypytywał się mnie o moją chorobe i niepełnosprawność i o pochodzenie. Ostatnim moim przykładem jest to iż pewnego razu po wejściu do siedleckiego sklepu muzycznego, gdzie czekała na mnie moja płyta za mną wszedł podejżany człowiek będący pod wpływem alkocholu i na domiar złego był pod wpływem środków odużających. Na szczęście jeden z pracowników spławił go. Przez tamten epizod musiałem wydać 19 złotych na taksówkę gdyż musiałem podjechać w dwa miejsca za nim pojechałem do akademiku/ Na koniec chciałbym powiedzieć to, że nie wszyscy ludzie, których znajdzie się całkiem spora grupkach widząc białą laskę nie wie o tym, że jestem osobą niewidomą dopóki nikt z osób szybkokojarzących pomagają mi w odpowiedni sposób. Teraz przytoczę w skrócie pozytywne reakcje dla kontrastu. Pod moim blokiem jedna pani, która jest kierowcą autobusu czekała na mnie dopóki nie dojdę od końca bloku do autobusu. Zdarzało się, iż ludzie widząc mnie prawiebiegnącego do aunobusu zatrzymywali go. Ponadto błądząc po nie znanym dla mnie terenie kierowcy autobusu szli dla mnie pomóc. Podsumowiując nie wszyscy chcą pomagać. Jednak należy mieć ograniczone zaufanie. Pod przyjazną duszą człowieka czasami się mogą kryć się nie uczciwe zamiary. Trzeba po prostu uważać jacy ludzie nam pomagają w danym momencie. Jak się potocznie mówi, że są ludzie i ludzie.
    Damian Laszewski

  4. Wydaje mi się, że problem polega na tym, że ludziom jakoś tak łatwiej pamiętać o tym, że ktoś im nie pomógł. I w ogóle o złym jest łatwiej pamiętać. A przecież dobro spotyka nas każdego dnia, tylko musimy je umieć dostrzegać i o nim pamiętać.

  5. co do pomocy uważam, że jak wszystko jesb bardzo potrzebna. Ja też miałam i mam raczej takie momenty, że ludzie mi pomagają i nie są źli.

  6. Hmm. Rzeczywiście, trzeba pomagać w pomaganiu. Spotkałam się z osobą, która mnie zna. 🙂 I spotkała osobę niewidomą w pociągu, chciała pomóc, ale tamta osoba odmówiła. Znajoma zaś stwierdziła, że pomagała nie będzie, bo skoro nie chcą, to ona się nie będzie narzucać. Niestety chyba nie udało mi się do niej dotrzeć i wytłumaczyć jej, że to tak nie powinno działać.

Skomentuj Milena132 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *