1. D. Terakowska, „W Krainie Kota”

Cóż, nazwisko autorki zobowiązuje. 🙂 Terakowska lekko, a jednocześnie wnikliwie, podchodzi do tematów egzystencjalnych, a raczej, należałoby powiedzieć, filozoficznych i religijnych. Rozważa każdą religię, każdy aspekt religii, pod różnymi, naukowymi i paranaukowymi względami. Nauki jest trochę mniej, ale za to dużo wierzeń, ich pochodzenia i mentalności ludzkiej wokół nich stworzonej.
Świat lekko surrealistyczny, jakby specjalnie podkreślała, że bohaterów powieści nie znajdziesz na swoim osiedlu.
Chociażby zupki podgrzewane na kuchence gazowej dla kilkunastodniowego niemowlęcia. Kto karmi kilkunastodniowe niemowlę zupkami? 🙂 Tak, właśnie to uderzyło mnie w całej powieści; nie to, jak ciekawie Terakowska oplotła fabułę wokół Tarota, nie to, jak zarysowała bohaterów.
Ewa jest w miarę spełnioną żoną naprawdę kochającego męża, Adama. Terakowska albo miała przyjaciółkę, mamę lub siostrę Ewę, albo po prostu uwielbia to imię, bo w każdej jej książce musi pojawić się jakaś Ewa. Adam zaś, chyba jako pierwszy sportretowany mężczyzna w dotychczas poznanych przeze mnie powieściach autorki, jest naprawdę rozsądnym, czułym, kochającym mężem. Owszem, ma swoje odpały, tzn. jest lekarzem i teorie lekarskie chce przenieść na wychowanie własnego mości potomka, ale można nad tym przejść łatwo do porządku dziennego i uznać za nieszkodliwe, choć irytujące dziwactwo.
Wszystko się w życiu Ewy fajnie plecie do momentu, gdy jako ciężarna nagle w środku nocy czuje niewyjaśnioną potrzebę zjedzenia konkretnego korzenia z rogu ogródka. Potem zaczyna widzieć i wiedzieć coraz więcej. Ale tylko we śnie. Niczym trójka przyjaciół z FNiN Kosika we śnie przenosi się do równoległej krainy, w której ma do spełnienia misję. Ona i jej mądre, tańczące niemowlę. Adam musi obejść się smakiem.
Wątek fantastyczny bardzo mi przypomina "Niekończącą się historię" Endego. Wątek podróży sennych – Kosika. A ten w świecie realnym – tylko Terakowską, bo inaczej się tego ująć nie da. 😀
Czy to książka dla dzieci? Właściwie tak. Może ją czytać młodsza młodzież. Kiedyś powiedziałabym, że od wieku 13 lat, ale dzisiaj punkt ciężkości dojrzałości przenosi się w rejony dla mnie niezrozumiałe.
Czy mogą ją czytać dorośli? Tak, oczywiście, że tak. Mogą, pod pozorem czytania znanej i poważnej autorki, śledzić fantastyczną, choć dość delikatnie zarysowaną, fabułę i przygody bohaterów w Krainie Kota.
To, co już wspomniałam, a co teoretycznie wyjaśnia się dopiero na koniec książki, znajdziecie w każdym opisie bibliograficznym, więc i ja sobie nie podaruję: Bardzo oryginalnym pomysłem było umieszczenie fabuły w uniwersum tarota. Niby bohaterowie to karty, postaci tarota, ale są żywi i mają swoje przygody i swoje sprawy. Lekcja tarota za darmo, nie ma co. 🙂 To tak, jakby wziąć tradycyjną talię kart, i z asa, króla, jopka czy damy stworzyć żywe postaci. Ale Terakowska chyba nie bardzo wiedziałaby, co zrobić z całą talią cyfr. 😀 No i z tarotem miała łatwiej, bo tamtym postaciom już sam kult przypisuje pewne cechy charakteru.
A nad całą krainą, jako opiekun i przedmiot tęsknoty, opiekę roztacza postać boska – Złocisty Ptak. Ta postać, która przewija się we wszystkich powieściach, a to jako On w "Poczwarce", a to jako Światłość w "Tam, gdzie spadają anioły", a to właśnie jako Złocisty Ptak.
Tak, jakby autorka próbowała powiedzieć, że każda religia, każdy nawet najbardziej odrealniony kult potrzebuje postaci, która będzie po prostu istnieć i kochać. Wszystko, jak leci. Taka osoba i ucieleśnienie samej Miłości.

6 thoughts on “1. D. Terakowska, „W Krainie Kota”

  1. Jakoś ten Tarot do mnie nie trafia i trochę zniechęca.
    Czytałam jej książkę Ono, tam też pojawiła się Ewa, oczywiście.
    Polecam.

  2. @Magmar Jestem Katoliczką i mnie on tam jakoś bardzo nie uderza. Jest tylko środkiem do pokazania pewnych mechanizmów. Trochę tak, jakby napisała książkę w uniwersum Tolkiena czy Harrego Pottera, wykorzystując pewne zawarte w nim prawdy, żeby coś od siebie przekazać.

  3. Ja tam też tarota nienawidzę. Ale książka bardzo mi się podobała. Szczegulnie pierwsza podróż ewy jak tam spadała chyba przez jakąś bramę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *