Orzeczenie? Dajcie dajcie dajcie dajcie dajcie!

Ostatnio na Facebookowej grupie dla niewidomych i niedowidzących mierzę się z wysypem postów w stylu "Mam zanik nerwu wzrokowego jaka jest szansa że dostanę znaczny?", albo też "Mam zanik nerwu wzrokowego, jakie beda znizki w PKP dla mnie?".
I tak sobie czytam te posty i zamyślam się nad nimi głęboko.
No bo wiecie, ja mam zanik nerwu wzroku. Praktycznie całkowity. Od urodzenia. Widzę tylko światło, a i to nie zawsze.
I jestem tą "szczęśliwą" osobą, która uzyskała orzeczenie o stopniu niepełnosprawności. Ba – ten legendarny "znaczny" stopień, który na tyyyle pozwala.
I zadaję sobie pytanie: Jak bardzo chciwi, a raczej łasi na przywileje, muszą być ludzie, że chcą wykorzystać jakąś tam rodzącą się w nich wadę wzroku lub niepełnosprawność, jeśli jedynym ich publikowanym zmartwieniem jest to, żeby dostać jak najwyższy stopień i jak najwięcej praw?
Czy oni nie zdają sobie sprawy, że sam stopień niepełnosprawności, a zwłaszcza – stopień znaczny, to pewien symbol trudnej drogi, wielu wyrzeczeń, cierpienia, wykluczenia i walki, którą trzeba podejmować każdego dnia? Że te tak porządane przywileje to tylko rekompensata za coś, co się definitywnie utraciło i już nie wróci?
Jedyną analogią, jaka się nasuwa, jest ta o nauczycielach – wszyscy mówią, że oni mają tak łatwo, bo tu 18 godzin, tu wakacje, tu dni matki z dzieckiem, tu ferie, tu dodatki itp itd. I nikt się nie zastanawia, że pozostałe 22 godziny, jeśli w ogóle nie zostaną podstępem wciśnięte, spędza się na przygotowywaniu lekcji, rozmowach z rodzicami, uczniami, na wycieczkach i odreagowywaniu stresu? Że to grozi nie tylko wypaleniem zawodowym, ale realnymi problemami z głosem? Itp itd.
Tylko w przypadku niepełnosprawności sytuacja ma się 100 razy gorzej.
Czemu tacy ludzie rozmywają nam granice naszych uprawnień, naszych trosk i problemów?
Byle była kasa, kasa, kasa, zwolnienia, ulgi, głaskanie po główce i "lepsze" traktowanie?
Takie posty wyraźnie świadczą o zerowym zrozumieniu takich ludzi dla problemu.
"Dostaniesz Znaczny, to będziesz mógł sobie jechać za 7% ceny biletu". Ludzie, co to jest za postawa?
Dokąd zmierzamy?
PS. Dlaczego właśnie napisałam ten wpis?
Bo czytam, że kolejki w centrach orzekania są tak długie, że ludzie boją się, że stracą orzeczenia. I są to często ludzie, którzy naprawdę, naprawdę sobie na nie zasłużyli. Którzy sami się nie poruszą, nie zjedzą, nie przemówią w swoim imieniu. Którym asystent osobisty, darmowy transport i trochę dodatkowej kasy naprawdę się przyda.

46 thoughts on “Orzeczenie? Dajcie dajcie dajcie dajcie dajcie!

  1. Nie zaskakuje mnie to ani trochę, przecież niewidomi często też biorą jakieś prace gdzie połowę się odsyła pracodawcy, wątpię, że to sięjakoś ukruciło, nie każdy z tych niewidomych musiał tak pracować, bo nie miał co do garnka włożyć.
    Z resztą czy idzie o niepełnosprawność czy inne rzeczy, jeśli ktoś ma szansę na jakąś kasę od państwa, to bierze, raczej będą ludzie jeszcze więcej brać, skoro idziemy w stronę dawania pieniędzy na różne rzeczy, a do tego dajemy możliwości na robienie wałków

  2. Moim zdaniem jednak czymś innym jest branie ułamka kasy w pracy na PFRON, a czym innym – takie rządanie orzeczenia "bo tak". Rządanie orzeczenia równa się zakwalifikowaniu do osób chorych. Ja raczej nie chciałabym być zakwalifikowana do trendowatych lub seryjnych morderców tylko po to, żeby dostawać nawet nie wiem, jak grubą kasę.
    Branie kasy z PFRON często podytkowane jest faktem, że naprawdę tej pracy nie ma. Niewidomy godzi się ze skandalicznymi warunkami zatrudnienia, bo chce żyć (lub zacząć żyć) samodzielnie, a przynajmniej – niezależnie pod względem budżetowym.

  3. Szczerze mówiąc nie wiem, jeśli bym był na granicy orzeczenia, to chyba dla mnie by nie było żadnym problemem, że jestem w grupie niewidomych, bo np. bardziej udawałem i tylko dlatego dostaję kasę. Pod tym kątem chyba zero jakichkolwiek problemów bym miał, zwłaszcza jak generalnie poza dostawaniem kasy dużo by się nie zmieniło, zwłaszcza w mojej okolicy, reszta nawet nie musi wiedzieć o orzeczeniu, to już bardziej jakiejś moralne sprawy by mnie zniechęcały, a najbardziej limit rentowy

  4. Bardziej chodzi mi o ludzi, którzy ogólnie starają się o jakiekolwiek, a najlepiej – o znaczne, wiadomo.

  5. A ja tam się wcale nie dziwię. Żyjemy w tak trudnych czasach, że chcąc nie chcąc każdy grosz się liczy.
    Nie mówię, że wszyscy mają jakoś niewiadomo jak ciężko, ale wiem po sobie, że łatwo nie jest. I owszem. Dobrze by było, gdyby zamiast tych dodatków można by wykonywać uczciwą, dobrze płatną pracę. Ale wiadomo też, że przez najbliższe lata choć by skały srały, niczego w tej kwestii nie jesteśmy w stanie zmienić.
    Podejścieludzi to nie przycisk radiowy. Nie przestawia się na nasze skinienie w drugą stronę.

  6. Ej, ale Ty już w tym jesteś @Denis. I serio odbierasz za sprawiedliwe fakt, że, nie wiem, jakaś osoba widząca, albo może widząca lepiej od Ciebie, ma nadzieję na taki sam stopień jak Ty, żeby mieć takie same przywileje jak Ty i po nic innego?

  7. Osoby widzące raczej nie zawracają sobie głowy takimi rzeczami. Co do osób tracących wzrok, sprawa jest z goła inna, bo resztkowcy też miewają trudności z zatrudnieniem. A jedyne opcje to sprzątactwo, albo ochroniactwo. Co nie dla każdego resztkowca jest odpowiednim zajęciem.

  8. Osoby tracące wzrok i czujące, że jednak trochę życie im się mocno zmienia, to jednak też co innego. Chodzi mi głównie o te posty, a raczej o skupienie się w nich na przywilejach, a nie na wszystkich aspektach takiej zmiany.

  9. Dla mnie to nic dziwnego. Weźmy to na chłopski rozum.
    Tracę bardzo wiele, więc chciał bym choć troszkę mieć ułatwień w tym żyćku.
    A co do przejmowania się innymi aspektami, to myślę, że każdy na swój sposób się tym przejmuje, i między innymi stąd taka ogromna walka o przywileje.

  10. Zgadzam się z Denisem. To, że ktoś pisze taki post może oznaczać równie dobrze, że już jakoś otrzaskał się z nową rzeczywistością i, szczerze mówiąc, właśnie tak odbierałem tego typu pytania na FB, które widziałem, a pewnie były to te same, na które trafiłaś.

  11. Podsumujmy, bo czegoś nie rozumiem. Masz pretensję do ludzi z taką samą niepełnosprawnością do twojej, że dążą do uzyskania takiego samego stopnia niepełnosprawności jak twój?

  12. @Marolk Właśnie nie. Tylko nie wiem, jak to wytłumaczyć. Trochę tak, że owszem, pojawia się jakiś problem, więc osoba stara się o orzeczenie. Ale nie dlatego, że jest problem, tylko żeby (Oby!) było orzeczenie, a najlepiej na Znaczny, bo mają najwięcej praw.
    Nie mam pretensji do osób, które stwierdzają "Ok, jest problem, ten problem mi cholernie utrudnia życie, muszę się postarać o orzeczenie, bo po prostu już bez niego nie dam rady. Praca nie ta, oczy nie te, sprzętu brak…" – to jak najbardziej rozumiem. Nie mam nic przeciw staraniu się o orzeczenia w ogóle. 🙂
    Ale pamiętam moją śp. babcię, która sobie wymyśliła, że skoro ma wadę wzroku (miała) i parę innych chorób, to spróbuje się zapisać do PZN, bo wtedy będzie mieć za darmo wczasy, może jakieś spotkania, bale itp.

  13. No nie wiem, dla mnie to karkołomna logika. Rozumiałbym cię doskonale gdyby posty brzmiały "Jak najlepiej zasymulować zanik nerwu wzrokowego żeby dostać orzeczenie o stopniu znacznym" etc. Swoją drogą jaką inną argumentację chęci należenia do PZN znasz, oprócz ulg komunikacyjnych, wyjść, imprez itp?

  14. To akurat był przykład. 🙂 Mnie przeszkadza to, żę dla wielu orzeczenie =kasa i przywileje. Nie rozumieją reszty, tej mroczniejszej strony.

  15. Trochę pokrętna ta logika, bo przecież jeśli bym nic nie widział a nie miał orzeczenia, którego nie dostaje się z automatu, to właśnie ta kasa i przywileje mi się nie należą. Nie przypominam sobie, żebym oślepł właśnie z chwilą wystawienia orzeczenia… Zatem tak, orzeczenie to właśnie ta kasa i przywileje, albo inaczej, usankcjonowanie prawa do nich.

  16. @djdenismusic
    Znam co najmniej kilka osób, które mają orzeczenie na wzrok, (niektóre znaczny) i mają prawo jazdy.
    Nadal uważasz, że widzący sobie nie zawracają takimi rzeczami głowy.

    @Julitka
    Całe szczęście usunąłem konto na FB bo drama by była pod tymi postami jak nie wiem.
    Problem polega na tym, że większość ludzi wychowywana jest na roszczeniowych, leniwych i takich, którzy wierzą w to, że się po prostu nie da.
    Tutaj, pod twoim wpisem też to widać, nie da się więc dajcie bo mi się należy. A potem co chwila nowe telefoniki, mikrofoniki, (przecież każdy niewidomy musi mieć binauralki), jedzenie mamusia poda, a do pracy poco.
    O alkoholu już nie wspomnę, bo renta jest na przeżycie, a wielu niewidomych ma problem z alkoholem. I uprzedzę ból dupy.
    Nie, nie wszystko wam się należy.
    Jeżeli kogoś nie stać na jedzenie, to rezygnuje z używek i tyle, a zwłaszcza z alko i fajek. Ja nadal stoję na stanowisku, że niewidzenie nie jest przyczynkiem do renty. Jak Toś jest przykuty do łóżka i sra pod siebie, jak najbardziej cała reszta powinna zapierdalać jak większość społeczeństwa, a jak nie to pod most, albo pod sklep. Skończyłoby się kombinowanie.

  17. Też trafiałam na te posty i zastanawiało mnie, czy przypadkiem nie produkuje ich jedna osoba, chcąca nie wiem, za każdym razem uzyskać jednak tę cholerną pozytywną odpowiedź na to pytanie, czy dostanie orzeczenie. 😀 Częstotliwość pojawiania się tych postów i fakt, że fala po różnych grupach rozlała się w podobnym czasie by na to wskazywały.
    Poza tym zastanawiam się, dlaczego w ten sposób odbierasz tego typu pytania. Jeśli to nie była jedna zdeterminowana osoba, to poza Twoją interpretacją równie słuszna wydaje mi się ta Midziowa albo po prostu taka, że jak już komuś powiedziano gdzieś "chłopie, załatw sobie orzeczenie, bo lepiej z Tobą nie będzie, a z orzeczeniem będziesz mieć to czy owo, weź się zastanów", to tenże chłop zastanowił się, wdepnął do grupy jednej z drugą i po prostu chciał się dowiedzieć.
    Co do mrocznej strony bycia napiętnowanym orzeczeniem, to jakoś tak jest, że ten, kto chce je dostać na siłę i tak nie będzie musiał się chwalić tym papierkiem tam, gdzie to nie będzie dla niego wygodne, a jeśli naprawdę go potrzebuje, to… No, naprawdę go potrzebuje właśnie. Natomiast skoro nam się w pale nie mieści, ze można być prawie zdrowym i śmieć iść po orzeczenie, to w zasadzie dlaczego, skoro sami mamy dokładnie ten sam stopień i od czasu do czasu nawet lepsze udogodnienia od takich, co to naprawdę ani ręką, ani nogą lub realnie nie mających szansy nigdy za siebie odpowiadać czy zamieszkać bez opieki? My jeszcze mamy możliwość nie mówienia "mój opiekun" tylko "mój przewodnik" i czuć oburzenie, gdy ludzie te dwie funkcje mylą w słowie i czynie.

  18. Wyrzeknijcie się świadczeń. Płaćcie po 100% za przejazd i komputer oczywiście z własnej kieszeni.
    Wy co mówicie, że nie powinno się nic należeć z tytułu niepełnosprawności dostajecie co miesiąc piękny przelewik, a może dwa z tytułu zasiłku pielęgnacyjnego.

  19. A ja powiem Wam bez pruderii, że skoro państwo zarządziło, że chce dawać pieniądze Magmar będę brała tak długo, aż przestaną mi dawać. Jeśli wszystkie świadczenia przepiję odłączą mi prąd i znajdę się na ulicy biedna, głodna, bez perspektyw, , ale to byłby mój wybór.
    Jeśli ktoś odkłada sobie ze świadczeń na nowy telefon jego rzecz.
    Nie można zakładać, że każdy kto dostaje świadczenia obojętnie czy z tytułu niepełnosprawności czy kilkaset plus jest pijakiem. A ja się tym ludziom nie dziwię, jeśli mogą podwyższyć sobie stopę życia dlaczego nie? Bo paru sfrustrowanych, pełnych kompleksów ślepakow tak chce?
    Pani Julita wie, że pracy się nie boję, jak trzeba było złożyć aplikację od razu to zrobiłam i znalazłyśmy się w jednym miejscu. Jak trzeba było usiąść i wyrabiać normę to się pracowało i nie było gadania.

  20. @mustafa ja bym chętnie pozapierdalał. Powiedz tylko gdzie obecnie przyjmują na dłużej, niż 3 miesiące?
    I odrazu uprzedzę twoją dobrą radę. nie jestem masażystą, i być nie zamierzam z różnych względów.

  21. Też słuszne. 🙂
    Ale pamiętajcie, że nie rozmawiamy o sytuacji niewidomych, którzy mają orzeczenie i w jakiś tam sposób są do niego uprawnieni. W jaki, to już zależne od punktu widzenia konkretnej jednostki. 🙂

  22. W zasadzie zgoda co do wpisu Julity, bo im więcej takich orzeczeń na zasadzie, a spróbuje, bo co mi tam, to i dłuższe kolejki, i większe restrykcje przy wydawaniu orzeczeń osobom faktycznie ich potrzebującym.
    Nadal nie podoba mi się podejście niektórych, zwłaszcza niestety Mustafy, któremu pisałem nieraz, że jak jest taki antyrentowy, to powinien tej złej renty nie pobierać, bo to nie przymus.
    Ja nie widzę kompletnie nic, nawet światła, i tak, uważam, że należnie mam orzeczenie. Ponad to zgadzam się z Magmar.
    Mamy to szczęście lub nieszczęście mieć orzeczenia, to zależne od punktu widzenia, to nie plujmy się o to na około jak co niektórzy, bo się możemy deko zdziwić za czas jakiś. I dopiero będzie się działo.
    Jedyne co mi się w takich postach nie podoba, to jakiś absurdalny ciąg do bycia jak najciężej niepełnosprawny licząc na profity z tego tytułu. A ja się chętnie zamienię. Dam takiemu swoje stałe orzeczenie, swoją ślepotę, swoją stałą rentę i hulaj dusza, a ja będę żył jak pełnosprawny. Mi pasuje 😀

  23. Z drugiej strony to już nie te czasy, że dają grupę na bolącą piętę. Tendencja raczej odwrotna. Z całą resztą się zgadzam.

  24. Kolejki są ze względu na burdel jaki zrobili politycy. Bo to raz, że ustawa covidowa przedłużająca z automatu orzeczenia się skończyła no i zonk, bo to dwa, że chcą się pewnie ludzie na stare zasady załapać w związku ze świadczeniem wspierającym, albo już na zaś składają o to świadczenie wnioski. Poza tym jest mało lekarzy orzeczników, no i mamy klops.

  25. No, ale to by nie pasowało do tej pięknie tkanej historyjki przez blindherosów. No, bo jak to? To jednak ci niepełnosprawni to jednak nie tacy roszczeniowi? Świat by im się przecież zawalił i narracja… 😀

  26. Jedni roszczeniowi, drudzy nie, jak to ludzie. Ale o roszczeniowość z racji choćby zmęczenia światem, swoimi chorobami i podejściem reszty ludzkości do niepełnosprawnych ma większe szanse się pojawić. Naprawdę, będziecie się tu teraz sprzeczać o to, jacy ci niepełnosprawni są albo nie? Na forum już chyba powiedzieliście na ten temat wszystko, co się dało.

  27. Damian, Pobierania przymusu nie ma, ale przymus płacenia składek jest. Jeżeli muszę płacić składki to nie będę rezygnował z renty. Jeżeli tylko będę miał dobrowolny zus, natychmiast zrezygnuje. Czego nie rozumiesz? Ostatni raz Ci odpowiadam na tego typu komentarz.

    Magmar, Napisałem większość, nie każdy.

    MarOlk
    Co to w ogóle za tekst o tej broni. Bież sobie tą rentę i ciesz się, że ją masz. Na pewno pożyjesz za nią. Opłacisz mieszkanie, media, i zdrowe jedzenie kupisz, dobre jakościowo ubranie i wszystko co niezbędne do życia. Nie mówiąc już o jakiś przyjemnościach. A potem idź na mszę i dziękuj panu, że masz zdrowe rence i nogi, że nie srasz pod siebie i że jesteś w stanie napisać ten komentarz. Serio, nie masz najgorzej.

  28. Tekst jak tekst, bo skoro pisałeś, że ślepota nie jest przyczynkiem do renty, a sam ją pobierasz to wiesz… Aha, ZUS-em się nie wykręcaj.

  29. Świadczenia nie zapewnią bytu, ale pomogą w godniejszym życiu, jednak my jako osoby niepełnosprawne mamy mniej możliwości godnego zarobku, musimy często opłacać inne osoby. Np. symultaniczny tłumacz musi opłacić kierowcę, asystenta, żeby z nim pojechał, tak samo organista. Żeby dostać się do kościoła często samochód jest potrzebny, w małych miastach pparadoksalnie osoby niewidome mają lepiej, w tym zawodzie, ale bez transportu się nie da, choć by w Wigilię, kupujemy nie tam gdzie taniej, ale tam gdzie bliżej. Po to nam świadczenia, żeby sobie to zrekompensować. Mam w poważaniu ślepacką dumę, będę tak długo brała dopóki państwo nie zniesie świadczeń i nie będę obłudna. Kogo tym krzywdzę? Albo odwróćmy sytuację, ja honorrowo wyrzekam się wszystkich ulg, bo przecież mogę, kogo to uszczęśliwi?

  30. Dokładnie. Możliwe, że sympatyczny kolega tego nie rozumie. Możliwe też, że złe założenia przyjmuje, że każdy rencista na laurach spoczywa.

  31. Bardzo ciekawa dyskusja, bardzo. 🙂 Szkoda, że nie w temacie zupełnie. I gdyby nie fakt, że naprawdę wszystko już akurat Wy wszyscy wypowiedzieliście w tym temacie na forum, ba – ja też, to bym się jej pozwalała rozwijać swobodnie. A że tak się stało, to następne komentarze nie w temacie będę musiała usuwać.

  32. Nie jestem autorką bloga, ale moim zdaniem to się łączy. Komuś kto np. był kierowcą leci wzrok i co… Jak tu żyć, jak utrzymać rodzinę, a może jakiś kredyt na głowie. Takie orzeczenie ludziom naprawdę ratuje sytuację, choć przekręty i ja widziałam. Nawet związek niewidomych powinien być dla niewidomych a nie niewidomych i słabowidzących. Nawet od tej nazwy się zaczyna.

  33. Czy problem dotyczy wyłącznie świadczeń dla niepełnosprawnych czy rodziców z dziećmi – 800 plus. Ukraińców, którzy przychodzą na wszelkie możliwe zasiłki, generalnie rozumianego socjalu i w Polsce i na świecie. Socjal to nie tylko pieniądze, ale wszelkie możliwe ulgi. Czy odbiegam od tematu, myślę, że nie bardzo, bo niepełnosprawni są częścią większej całości.

  34. Ok, no to tak.
    Z tego co Julita piszesz, mamy podobny poziom widzenia. My praktycznie nie widzimy, więc różnicę, między niewidzeniem, a szczątkowym widzeniem dostrzegamy i wiemy dobrze jak czasem zwykłe poczucie światła poprawia jakość życia. Ludzie tej różnicy nie dostrzegają. Dla nich niedowidzący i ślepy to jeden pies. Ludzie są chciwi, bo jeżeli dobrze widząca osoba może mieć prawo jazdy i jednocześnie znaczny na wzrok, no to dlaczego, osoba, która zmaga się z postępującą wadą wzroku nie miałaby o tym myśleć. Tym bardziej, że jak napisałem, jej sie wydaje, że zaraz będzie tylko ciemność i nie wie, że po między jest jeszcze całe spektrum różnego widzenia. Analogia do nauczycieli do mnie nie przemawia, bo to jest zawód. Każdy wie jak jest, a mimo to ludzie dalej idą uczyć, mimo tego starego polskiego przekleństwa „obyś cudze dzieci uczył”. Te przygotowywanie lekcji? Cóż, bo nie da się raz przygotować i potem przez 20 lat w każdej klasie to samo? Podstawa może się zmienia, podręczniki też, ale nauka nie. Tysiąc lat temu 2×2 też było 4.
    I dalej, my się po prostu ludziom tak kojarzymy.
    Biedni niepełnosprawni, takie sierotki, którzy nic w Okół siebie nie zrobią, bo jak bez wzroku. Z drugiej strony, często ludzie się do nas zwracają jak do dzieci, a jednocześnie gdzieś tam wiedzą, że są te przywileje i jak sami zaczynają być w podobnej sytuacji to siebie też zaczynają tak postrzegać. Jak takie właśnie dzieci, tylko zamiast rodziców jest państwo. Mam nadzieję, że nie odbiegłem o tematu.

  35. @Mustafa Nie mogę się zgodzić co do analogii z nauczycielami. Ten, kto nigdy nie uczył, nie może tego zrozumieć, a szkoda.

  36. Niektórzy to mają pretensję do człowieka że z czegoś korzysta jak zwykle. Pod most albo pod sklep a najlepiej jak nie pracujesz to zdechnij.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *