Łódź, choć jest miastem szumnym i ludnym, niestety ani historią, ani dziedzictwem kulturowym poszczycić się nie może.
Napływowa ludność robotnicza z całej polski nadała jej charakter, ale i poszatkowała kulturowo jak cebulę. Takie to było miasto – włukiennicze, fabryczne, miasto manufaktur i dymu kominów.
Jeżeli nucono śpiewki, to o fabrycznych dziewczynach lub łódzkim rynku.
Niestety i o tym nie można dziś znaleźć zbyt wielu wzmianek.
"Dziś w Łodzi na jarmarku kramarzy sporo
Kapela podwórkowa tu tnie wesoło
Tu można kupić wszystko, panowie, panie
Tu nawet ciepłą kichę też się dostanie."
– tak rozpoczyna się Polka Bałódka, której tekstu nie znajdziemy niestety w Internecie.
Znam ją, bo śpiewałam w podstawówce. Niewiele więcej dziś pamiętam, poza pewną magiczną zwrotką o starych kapciach i magnetofonie. Kto wie, ten wie. 🙂
Tym niemniej dziś w czeluściach Internetu próżno szukać łódzkich tekstów, może poza Tangiem Bałódzkim. Chwała kapeli, która ratuje honor miasta. Bardzo to przykre jednak, że jest tylko jedna, a i o niej usłyszeć zbyt wiele nie można.
Nawet uczynne Apple Music lub inne Spotify nie zwróci nam żadnych wyników o łódzkim folklorze.
To już nawet Zgierz ma nagrany swój hejnał i to w dwóch wykonaniach. Można go znaleźć na Youtube, a czytelnicy mojego bloga poznali już w pierwszej części tego wpisu.
##Do czego my właściwie przynależymy?
Zgierz tak trochę jest łęczycki, a trochę – łowicki. Łęczyca niby bliżej, ale kultura Łowicka silniej na Zgierz oddziaływała i oddziałuje.
I na ten temat trudno znaleźć cokolwiek.
Wstyd mi za Łowicz, bo jakoś inne regiony Polski potrafiły o siebie zadbać. Ja niestety nie dowiedziałam się wiele więcej ponad to, że tańcami charakterystycznymi dla Łowicza były oberki, a także kujony – kujawiaki, których kroki w tańcu trochę przedłużano. Z obserwacji muzycznych dodam, że lubiano także poleczki i walczyki.
A gdzie kuchnia? Gdzie stroje? Poza lakoniczną informacją o wycinankach, szarych kogutach i kwiatach niewiele znaleźć można.
Wstyd, Łowiczu, wstyd…
Tym niemniej, pokażę Wam, jakie to muzyczne pamiątki po tej kulturze udało mi się znaleźć.
Zespołowi Mazowsze dziękuję za to, że swego czasu dał nam te precjoza.
Dawniej już przeze mnie doceniony, dziś przeżywa mój renesans – zasłuchuję się w nim od kilku dni niemal na umór.
Zacznijmy więc:
##Wiązanka Łowicka, czyli…
…ściema! No bo o ile utwór drugi w tej składance mówi sam za siebie, o tyle pierwszy wcale z Łowicza nie pochodzi, a z Kujaw!
A ja tym pierwszym właśnie się zachwycam i taka dumna byłam, że jest nasz… Cóż, nie jest!
##Cyt, Cyt…
ten utwór, choć w sumie nie wiadomo, czyj jest, często jest u nas śpiewany. Trochę w naszym stylu, a uroczy, jak rzadko!
##Głównie instrumentalnie
Tutaj usłyszeć będziecie mogli to, co napisałam o tańcach łowickich:
##Już miesiąc zaszedł…
Słodka, urocza pieśń miłosna, którą często także można usłyszeć. Znana i lubiana w całej Polsce, ale to na łowickich dożynkach poznałam ją po raz pierwszy.
##Kuku…
Ta piosenka to prawdziwy szlagier ludowy, o ile można to tak nazwać. Babcia śpiewała mi ją, gdy byłam maleńka i tak ze mną została.
##To i hola
Kolejny, bardzo znany utwór. W wykonaniu Mazowsza można dostrzec ślady gwary łowickiej:
##Kondziałecka
"Kazała mi moja mama prząść kądziołkę,
Żebym sobie zarobiła na pościołkę"… 🙂
##I kolejna wiązanka
O tym utworze nie trzeba się rozpisywać.
"O, z samej Warszawy Jasiu idzie za mną,
Jeszcze żem maluszka, już się o mnie wadzą.
Niedaleko młyna rośnie jarzębina
Powiadają ludzie, żeś ładna dziewczyna.
Oj, dana…"
Gęś wodą,
A kaczuszki strugą! 🙂