Jak można się domyślić, ta ostatnia pozycja została przeczytana za namową pajpera i muszę przyznać, że podobała mi się o wiele bardziej o "Wiedźmikołaja", choć i ten był całkiem przyjemną lekturą.
Fabuła w Świecie Dysku jest tak trudną do opisania w recenzji rzeczą, że nie wiem, jak się za to zabrać, ale w skrócie chodzi o to, że nie dość, że zaczynają w mieście ginąć niewinni ludzie, to jeszcze ktoś truje patrycjusza i to nie wiadomo, w jaki sposób, a o to wszystko podejrzewa się golemy.
Czy to one faktycznie stoją za morderstwami? Czy rozbicie ich wszystkich młotami i zabranie ich "słów" to dobry pomysł? Czy najciemniej jest zawsze pod… świecą?
Polecam, chociaż i tutaj styl Pratchetta czasem męczy, a czasem – bawi.
9. D. Terakowska, „Samotność Bogów”
Jon ma mniej więcej 12 lat, gdy zupełnym przypadkiem przekracza rzekę w zakazanym miejscu. Teoretycznie Tabu, Święty Zakaz, wciąż pcha go do tyłu, ale on nie zważa na to, bo przecież musi uratować tonącą dziewczynkę, Gaję. Dzieci stają bezpiecznie na drugim brzegu w zakazanej części lasu. Problem polega na tym, że Jon bardzo chciałby pójść dalej ścieżką.
Ten wypadek zapoczątkowuję "drogę" Jona – wybrańca boga Światowida, jednego z zapomnianych bóstw plemienia, niemal już bezimiennego.
Jon musi zadecydować, czy podda się woli bóstwa, czy też pozostanie wierny Bogu Dobroci, którego czcić nauczyli plemię kapłani w długich sukniach.
Czy cywilizacja zawsze jest dobra? Czy nawrócenie musi się odbywać kosztem wyparcia starych przekonań? I wreszcie, czy starzy bogowie po prostu odchodzą w zapomnienie?
To zdecydowanie nie jest książka dla dzieci – jest zbyt skomplikowana, zbyt filozoficzne porusza tematy. Nie czyta się jej lekko, ale na pewno z zainteresowaniem.
Polecam, choć nie na leniwe, letnie popołudnie w świetle słoneczka.
5-6-7-8. M. Witkiewicz, cykl „Dobre Myśli”
Dobra, przyznam się, że, jak to ja, czytałam w bardzo dziwnej kolejności, tzn. najpierw pierwszą część (prawie całą), potem trochę drugiej, prawie całą czwartą i trzecią, tym razem calutką.
Moja zgubna skłonność do zerkania na koniec ujawniła się i tutaj.
Przez wszystkie cztery książki przewija się Milaczek, czyli Milena Wolicka, de domo… hm… nie pamiętam jej panieńskiego nazwiska.
Jest to taka typowa, normalna, codzienna kobieta, która żyje, pracuje i oczywiście przeżywa perturbacje miłosne, bo bez tego nie byłoby cyklu. 🙂 Tym niemniej czyta się przyjemnie.
Magdalenę Witkiewicz bardzo lubię i gdy mam wszystkiego dosyć i chcę trochę się zrelaksować, sięgam po kolejną jej książkę.
Mimo wszystko mogę wypunktować kilka wad zasadniczych:
1. Pewna powtarzalność typów bohaterek – do pewnego stopnia, bo niektóre charaktery są wyraziste, ale jednak;
2. Absolutne niedocenienie roli faceta, męża, czy jak to się teraz mówi – partnera, w związku.
Matko, jakich, za przeproszeniem, debili kreuje nasza autorka w swoich książkach… Zapominają o podstawowych kwestiach, są nieogarnięci, naprawdę niewiele potrafią, ale lecą na kobiece wdzięki i chcą bezproblemowo założyć rodzinę. Najlepiej taką, w której kobieta będzie robić niemal wszystko, co wymaga strategicznego planowania i w ogóle myślenia.
Bohaterki traktują ich z pewnego rodzaju pobłażliwością lub irytacją.
Ciekawe, czy w którejś z nieprzeczytanych jeszcze przeze mnie książek, facet jest górą w związku…
3. Zmęczenie kobiet.
Wszystkim.
Pracą,
dziećmi,
mężami,
smakiem kawy,
łóżkiem,
figurą (własną, męża lub koleżanek i kobiecych wrogów),
ciuchami…
A tak poza tym, polecam.
Jedyną książką, której naprawdę, naprawdę przyjemnie się słuchało, którą przeczytałam całą i nie chciało mi się przeskakiwać, była część trzecia.
Ale do innych książek autorki oczywiście sięgnę!
2-3-4. M. Kisiel, cykl o Małym Lichu
Bożek mieszka sobie w domu z dala od miasteczka wraz z mamą, aniołem strużem o imieniu Licho, potworem pod łóżkiem, którego się nie boi i który ma na imię Gucio, wujkiem-samotnikiem, jego aniołem strużem – Tsatkielem, drugim wujkiem-figlarzem, drugim potworem – Krakenem, który jest kucharzem, niemieckimi widmami, które mieszkają na strychu i lubią bawić się w wojnę i paroma innymi "domownikami".
Chłopak jest wesoły, ciekawski i rozbrykany; ma też jedną przypadłość, która mu się zdarza od niemowlęctwa – czasem potrafi zniknąć. I ma prawo, ponieważ o ile mama jest człowiekiem, o tyle tata nim nie jest. O tacie w ogóle mało się mówi, choć to nie jest temat tabu. Tak po prostu wyszło, że taty nie ma.
A Bożek ma iść do szkoły, gdzie kwestia taty wypłynie w końcu i wszystko się wyda. Wyda się, że tata jest…
Nie, nie zdradzę Wam tego!
I że Bożek często odwiedza krainę zaświatów, bo…
Nie, tego nie powiem także!
Barwne, kontrastowe postaci, ich małe słabostki i ogromne tragedie, przygody Bożka, po których poznaniu zaczęłam zastanawiać się, z której planety jest Pani Kisiel… Jednym słowem, polecam cykl całym sercem!
Bożek będzie musiał robić rzeczy, o których w konwencjonalnych książkach dla grzecznych dzieci w ogóle się nie śniło, np. zejść do piekła, by od drugiej strony stawu (tej pod dnem) uratować wujkowego anioła struża.
Krainy, które pozna, są tak dziwne i mroczne, że można troszkę się przestraszyć, ale tylko troszkę.
Zastanawiam się, do jakiego wieku przypisać ten cykl i myślę, że można polecać go dzieciom ośmioletnim i starszym, ale z pewną dozą ostrożności.
Polecam go natomiast dorosłym, bo paradoksalnie to oni znajdą dużo w powieściach teoretycznie przeznaczonych dla dzieci.
Tak to już jest z Martą Kisiel, że jeżel w jakiejkolwiek formie podpisuje się swoim nazwiskiem po książką, to jest to nietuzinkowa pozycja.
Szczerze polecam, każda książeczka w Voice Dreamie na dość szybkim tempie Ani ma ok. 4-5 godzin, więc w sam raz na leniwe popołudnie.
1. T. Pratchett, „Wiedźmikołaj”
Nominacja od Jamajki
Witajcie,
Dziś na pytania odpowiem tekstowo. Nominowała mnie Jamajka i to na jej pytania postaram się znaleźć odpowiedzi.
Zaczynajmy!
1. Jaka była sytuacja, w której ostatnio ryzykowałaś/łeś? Sposób i stopień ryzyka dowolny.
Wydaje mi się teraz, że całe życie, każda moja decyzja, jest ryzykiem. Za każdym razem boję się, że coś pójdzie nie tak, nawet jak mam wyjść z pokoju.
Ale chyba ostatnio najbardziej ryzykowałam, pisząc na Facebooku posty z hasztagiem #TaŚlepa. Nigdy nie mogłam być pewna, jak ludzie na nie zareagują i co będą o mnie myśleć, a ostatni post tylko to potwierdził.
2. Czy w snach wyłącznie widzisz, co się dzieje, czy jesteś uczestnikiem wydarzeń? Oczywiście uściślam, jak nie widzisz, no to wiadomo, odbierasz innymi zmysłami, to oczywiste jest.
Bardzo rzadko zdarza się, bym była tylko obserwatorem wydarzeń – zawsze jestem ich uczestnikiem, mniej lub bardziej.
3. Jeżeli mogłabyś / mógłbyś spotkać się z jakąś postacią na świecie, żyjącą / nieżyjącą, to kto by to był i o co byś zapytała / zapytał? Jak chcecie, możecie wymienić jedną żyjącą i jedną nieżyjącą postać, warunek jest taki, że to nie może być ktoś, kogo znacie / macie w najbliższej przyszłości szansę poznać.
Nieżyjąca postać jest oczywista: Jacek Kaczmarski.
Chciałabym zapytać go, co myśli o dzisiejszym świecie i jaką piosenkę ułożyłby właśnie o mnie. Nie ma w tym nic z próżności, bo wiecie, jakie piosenki pisał Kaczmarski.
Co do żyjących, chciałabym spotkać O. Adama Szóstaka i p. Małgorzatę Musierowicz.
Jestem ciekawa, jak oboje zareagowaliby na fakt, że nie widzę i czy stanęliby na wysokości zadania. O. Szóstak mógłby też odpowiedzieć na pytania, że tak powiem, sercowe i wyspowiadać mnie, a p. Musierowicz – powiedzieć, dokąd ten świat jej zdaniem zmierza.
4. Jeśli mógł/łabyś na, powiedzmy tydzień, wykonywać jakiś zawód, którego teraz lub w przyszłości w żadnym razie nie możesz, to jaki to by był zawód?
Trudno o osobie niewidomej powiedzieć, że coś jest zupełnie możliwe lub niemożliwe.
Załóżmy więc, że na razie wszystkie zawody, o których napisze, są niewykonalne, bo obrałam taką a nie inną drogę życiową.
Chciałabym być baletnicą i śpiewaczką operową, chciałabym być aktorką dubbingowo/słuchowiskową, chciałabym być nauczycielką wychowania przedszkolnego lub klas 1-3, kucharką w prestiżowej restouracji… i to chyba tyle. 🙂
5. Gdyby powstała twoja biografia, jaki byłby jej tytuł?
Chyba na razie przychodzą do głowy dwa tytuły:
"Czego oczekują?" i "Wzloty i upadki".
Ale może wymyślę trafniejszy, to napiszę w komentarzu.
Niestety już nie można nikogo nominować, ale do zabawy jak najbardziej zapraszam!
Pajperowy łańcuszek
Dobry wieczór!
Dobra, sprawa wygląda tak:
Właśnie wróciliśmy z chrzcin i o ile właściwie nie jestem śpiąca, o tyle nie mam za bardzo siły na elaboraty, więc w skrócie:
Pajper nam zapoczątkował nowy łańcuszek pytaniowy składający się z pięciu pytań i ja go właśnie przeklejam tutaj, na bloga.
Będzie krótko, zwięźle, więc może na temat. :p
Enjoy!
1. Co ostatnio jadłeś i co najprawdopodobniej zjesz jako następne?
Dżisss, człowieku, musiałeś???
Ja wróciłam z imprezy, nie mam pojęcia, co było ostatnie!
Chyba… grzybki w occie, takie marynowane pieczarki. Albo może sałatka gyros.
A rano zjem pewnie kanapkę z twarożkiem i pomidorkiem i może drugą, z miodkiem.
2. Gdybyś miał kufer Alastora Moodiego, co byś w nim schował?
No pewnie, że kosmetyki! 🙂 Kosmetyki do włosów, do twarzy, do ciała, a do włosów i do twarzy podzielone też na kategorie. I jeszcze perfumy. I sukienki. I spudniczki.
3. Gdybyś miał polecieć na trwającą 3 miesiące misję na powierzchnię Marsa i mógł ze sobą zabrać piosenki tylko jednego wykonawcy, kto by to był?
Abba. Mnogość ich chitów, ale także po prostu wartościowych, zróżnicowanych piosenek, po prostu mnie zadziwia. #Louis
4. Co znajdzie się u Ciebie w szafce z napisem "Nie otwierać pod żadnym pozorem", a co sprawiłby guzik z napisem "Nie wciskaj mnie, serio"?
W szafce – chipsy (to moja pięta Achillesa), a guzik chyba otworzyłby po prostu kosz z brudną bielizną. :p
5. Dlaczego kury nie latają?
Bo masło.
6. Co masz teraz w kieszeniach?
Nic, mam na sobie koszulę nocną. :p
7. Jaki jest magiczny gadżet z książek, który chciałbyś mieć?
Tak jak sobie myślę moim zamroczonym umysłem, to zmieniacz czasu chyba. I myślę, że nie muszę tłumaczyć, dlaczego.
8. Gdybyś dostał 1000000 zł, ale pod warunkiem, że wyda je dla Ciebie wybrana przez Ciebie osoba (nie z Twojej rodziny lub związku) bez jakiejkolwiek konsultacji z Tobą, kto by to był? Co mógłby lub mogłaby kupić?
Jeżeli się, pajperze, liczy Twoja mama, to właśnie ona, bo mogłaby mi kupić sukienki, spudniczki, bluzki, buty i perfumy.
A jeżeli się nie liczy, z wiadomych względów, to może też Maja, właściwie z podobnych powodów, może bez tych ciuchów aż tylu, ale za to z herbatami i słodyczami. 🙂
9. Gdybyś został teraz gwiazdą i miał wywiad w ważnej stacji telewizyjnej, jakbyś się na niego przygotował i o czym opowiedział? Jaka to stacja?
O niczym bym nie opowiadała. Tzn. opowiadałabym po prostu o tym, o co by mnie pytali.
I nie przygotowywałabym się, bo by mnie zżarł stres jeszcze przed nagraniem.
A co do stacji, nie mam pojęcia!
Może jakaś Eska TV? Albo młodzieżowa sekcja TVP?
10. Kiedy świnie zaczną latać?
Kiedy pajper przez 30 dni z rzędu położy się spać o godz. 21:00 i wstanie o 8:00 bez żadnych przerw nocnych i dżemek w ciągu dnia.
To tyle!
Dobrej nocy, kochani.
23
"- Ciekaw jestem, bo mi to umknęło – prawił dziadek – w którym momencie dziejów sytuacja się tak generalnie odwróciła. Przypisuję to wzrostowi masy tych, którzy uparcie schodzili na złą drogę. Schodzili, schodzili, coraz ich było więcej i oto niepostrzeżenie szala się przechyliła w drugą stronę. Teraz ci, którzy są na dobrej drodze, muszą się liczyć z falą potępienia, muszą się tłumaczyć, dlaczego jeszcze na niej trwają, przeszkadzając swym przykładem tym, którzy chcieliby swobodnie staczać się w dół.
– Staczanie się jest łatwe, a do tego stało się modne – zauważył Florian. – Kto się nie stacza, ten uchodzi za hipokrytę. A to znaczy w efekcie, że ludzie, którzy nie mogą sobie poradzić ze sobą, piętnują tych, którzy sobie poradzili."
(M. Musierowicz, "Feblik")
#Nominacja: Udaję…
Sacrum, albo kiedyś takie rzeczy umieszczało się w awatarach
Na tę piosenkę natknęłam się przy czytaniu artykułu.
Przypadkiem.
To nie to, że zmieniła lub ma zamiar zmienić moje życie.
Pamiętam czasy, w których była bardzo popularna, często puszczana w znanych rozgłośniach na szczytach licznych list przebojów.
Każdy sobie wyniesie z jej tekstu to, co chce – do niczego nie namawiam. Sama nie wiem, co wyciągnę z niej ja.
I chociaż moje Sacrum na razie nie istnieje, zniszczone przez szybkie nawałnice i poprzez powolne, acz skuteczne wykruszanie zaprawy z pomiędzy cegieł, to wiem, że gdzieś ono jest. A przynajmniej będzie. Odbudowane.
PS. Dziś mi smutno.
PPS. To zabrzmiało jak zwierzenia naiwnej nastolatki. Trudno!